Skomplikowane życiorysy skrywane za szczerymi spojrzeniami. „Zawsze po złym jest dobre”
„Twardy jak skała”, „Silna jak halny” – od tych dwóch serii, które były cyklicznie publikowane w „Tygodniku Podhalańskim”, wszystko się zaczęło. Mogłoby się wydawać, że zastosowany zabieg jest dość prosty – ot, wykonać zdjęcie i dołączyć do niego krótki opis. W ten sposób mogą myśleć jednak jedynie osoby, które nie stanęły za aparatem, a także nie spróbowały przelać swoich myśli na czystą kartkę papieru. Trudnemu zadaniu, aby uchwycić chwilę i okrasić ją historiami, z których przemawia prawda, sprostali twórcy książki „Twardy jak skała, silna jak halny. Portrety polskich górali”. Fotograficzny zmysł Bartłomieja Jureckiego w połączeniu z rzetelnym warsztatem dziennikarzy zaowocowały powstaniem wyjątkowej książki.
„Do szczęścia wiele nie potrzebuję”
Na łamach „Twardy jak skała, silna jak halny. Portrety polskich górali” zostały opisane historie ponad stu bohaterów. Przed czytelnikiem rozpościera się gigantyczna różnorodność życiorysów, które dzień po dniu tworzyli m.in. rzeźbiarze, ślusarze, budowniczy, instruktorzy narciarscy czy też przewodnicy tatrzańscy. Odmienne historie składają się na autentyczną opowieść o osobach zamieszkujących Podhale. Ten regionalny dobór bohaterów doprowadził do stworzenia wizualno-narracyjnego portretu zbiorowości.
Narracja nie jest prowadzona w sztampowy sposób, na jaki czasami można natrafić w biografiach. Spisane historie nie są oczywiście typowymi biografiami, a krótkimi opisami, które powstały poprzez połączenie strzępów informacji, krótkich wypowiedzi i charakterystycznych wątków. Przez mieszanie tych elementów poszczególne opowieści zyskały na dynamice. Historie kolejnych bohaterów są krótkie, a w związku z tym czytelnik jest wrzucany w wir wydarzeń i szybko wyczuwa klimat danej postaci. Autorzy poszczególnych notek zwracają uwagę na takie wydarzenia z życia bohaterów, które ich ukształtowały. Nie oznacza to, że muszą to być nadęte opisy, które brzmią w patetyczny sposób. Jest wręcz przeciwnie. Są to proste historie i proste prawdy. W najlepszym tego słowa znaczeniu.
„Do szczęścia wiele nie potrzebuję. Według mnie człowiekowi do szczęścia potrzebne są zdrowie i praca. Nic więcej. I żeby był ktoś, komu to wszystko będzie można przekazać” – powiedział jeden z bohaterów książki.
Fotografie, które przemawiają
Jak to bywa w zbiorach, niektóre opowieści napawają optymizmem, inne zaś są przepełnione smutkiem, rozczarowaniem, samotnością. Nawet w najbardziej barwny sposób napisane historie, nie przemawiałyby do czytelnika aż tak dobitnie, gdyby nie dołączone fotografie bohaterów. Poprzez ten zabieg czytelnik po prostu widzi górali, którzy do niego „mówią”.
Bartłomiejowi Jureckiemu zależało na wykonaniu zdjęć, które będą emanowały prawdą. Poszukiwania charakterystycznych bohaterów, których wzrok przemawia, zajęły mu dwa lata. Ponieważ fotograf chciał uchwycić autentyczność osób zamieszkujących południową Polskę, jego „modele” nie mogli specjalnie przygotowywać się do sesji – mieli się nie przebierać i nie pozować. Po prostu stanąć przed obiektywem w prawdzie.
Wszystkie fotografie zostały wykonane na czarnym tle. Tle, które nie odwraca uwagi od tego, co najważniejsze – czyli twarzy bohaterów. Góralki i górale mieli patrzeć prosto w obiektyw, co odbiorcy daje poczucie, że jego wzrok styka się ze spojrzeniem postaci.
„Zawsze po złym jest dobre. A jak jest ciężko, to człowiekowi pomaga modlitwa” – czytamy w książce wydanej nakładem SQN.
Recepta na życie, hierarchia wartości i gorzka recenzja teraźniejszości
Ze wszystkich historii, które zostały przytoczone w książce „Twardy jak skała, silna jak halny. Portrety polskich górali”, można byłoby ułożyć prostą receptę na życie. A z głównych założeń na wierzch przepychałaby się rada, aby iść własną drogą, trzymać na dystans tych, którzy szukają zwady, a jednocześnie szanować innych. Widoczna jest także jasna hierarchia wartości, w której wiara, rodzina i przywiązanie do tradycji grają pierwsze skrzypce. Przewijającym się w wielu historiach spostrzeżeniem jest negatywna ocena współczesności. Górale wystawiają gorzką recenzję zmianom, które dokonały się na przestrzeni lat.
„Powinni z wszystkich nowinek technicznych korzystać w pełnym zakresie, ale z umiarem. Bez przesady, bo to jest bardzo wyniszczające osobowo i materialnie. Na młodzież się narzeka, to fakt, ale to nie tyle oni są źli, ile my, wapniacy, bo dajemy im zły przykład. Potworny. I skąd mają czerpać te dobre wzorce?” – czytamy.
„Twardy jak skała, silna jak halny. Portrety polskich górali” to książka, w której – paradoksalnie – w prostocie słów można odnaleźć drugie dno. Pokazuje, jak kształtowały się mocne charaktery w obliczu trudnych wydarzeń, które naznaczały życiorysy. Jednocześnie można zauważyć, że za niekiedy srogim spojrzeniem kryje się wewnętrzna wesołość, a za uśmiechem skrywane mogą być trudne doświadczenia.
„Dawno była bieda, ale było weselej, teraz ludzie mają wszystko, ale się nie szanują. Dziecko nie wie, gdzie ma chrzestnego ojca i matkę. Dawniej, jak się z nimi spotykaliśmy, to po rękach całowaliśmy. Znało się kumoszki, kumotrów, dziś się niby wszyscy znają, ale się nie spotykają” – powiedziała jedna z bohaterek książki.
Nie można pominąć sposobu wydania książki. Wydawnictwo SQN zastosowało bardzo ciekawy zabieg – książkę można czytać na dwa sposoby. Do czytelnika należy decyzja, czy jako pierwszych chce poznać twardych górali czy silne góralki. Wielkim plusem, który z pewnością już na pierwszy rzut oka dostrzegą esteci, są duże fotografie w bardzo dobrej jakości, co pozwala, aby przyjrzeć się twarzom, na których widać różne przeżycia i upływ czasu.
Każda historia to zagadka. To zaproszenie do świata radości i trosk kolejnych bohaterów. W każdym z nich można zrobić krótki przystanek, a to, co czytelnik wyniesie z tych opowieści, zależy już tylko od niego. Czy te proste prawdy spróbuje wcielić w życie? Czy porzuci je, w momencie w którym zamknie książkę?
„Śmiej się choćby przez łzy, ale się śmiej. To trzyma na duchu” – czytamy.