Tatry. O krok od tragedii na Nosalu. Pomoc przybyła w ostatniej chwili
Jak informuje Tatromaniak, funkcjonariusze zakopiańskiej policji w środę po godzinie 16 otrzymali niepokojące zgłoszenie. Wynikało z niego, że 27-latek chce targnąć się na własne życie na szczycie Nosala.
Tatry. Walka z czasem na Nosalu
Na miejsce od razu wysłano zespół pogotowia ratunkowego, a także ratowników TOPR-u i policjantów. Młody mężczyzna początkowo nie chciał z nikim rozmawiać, ostatecznie jednak udało się go przekonać, aby zaczekał na funkcjonariuszy. „Kluczową rolę w tej sytuacji odgrywał czas, dlatego policjanci natychmiast przystąpili do działania i jak najszybciej było to możliwe, starali się dotrzeć do mężczyzny czekającego na szczycie Nosala. Wspólnie z ratownikami TOPR dotarli na szczęście na czas i sprowadzili młodego mężczyznę na bezpieczny szlak do Kuźnic” – przekazał Tatromaniakowi rzecznik prasowy zakopiańskiej policji Roman Wieczorek
Rzecznik poinformował również, że 27-latek został przekazany ratownikom i ze względu na stan emocjonalny trafił do szpitala, gdzie zajmą się nim specjaliści.
Nosal – niepozorny szczyt w Tatrach, na którym dochodzi do tragedii
Nosal jest jednym z najpopularniejszych i najłatwiejszych do zdobycia szczytów w Tatrach. Spacer na niego z Kuźnic zajmuje niespełna godzinę, a trasa to zaledwie 1,6 km. Właśnie ze względu na łatwość trasy jest to bardzo popularne miejsce wśród turystów.
Ze szczytu rozpościera się piękny widok na Zakopane, jednak stojąc na krawędzi nie trudno o tragedię. Niejednokrotnie turyści spadali w przepaść. Do ostatniego śmiertelnego wypadku na Nosalu doszło pod koniec września. Z dużej wysokości spadł wówczas mężczyzna.
Więcej szczęścia miała młoda kobieta, która pod koniec sierpnia również spadła w kilkunasto-metrową przepaść. Jej upadek zakończył się otwartym złamaniem nogi, a życie uratowały jej gałęzie, które wyhamowały jej upadek. „Ktoś spadł ze skałek szczytowych na zachód, kilkanaście, może 20 metrów lotu. Schodzę w tamto miejsce oswajając się z myślą, że żywej osoby raczej tam nie zastanę. Tymczasem dziewczyna żyje, przytomna, kręgosłup cały. Jak na taki upadek ma 'tylko’ otwarte złamanie nogi” – relacjonował wówczas w rozmowie z Tatromaniakiem Andrzej Śliwiński, przewodnik tatrzański, który był na miejscu zdarzenia.