Marek Suski zapomniał wyłączyć mikrofon. Jednego z posłów nazwał „mendą”
Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia, było wiadomo, że na sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych będą emocje. Wszystko dlatego, że po nocnych obradach ze środy na czwartek poselski projekt ws. fotowoltaiki dostał zielone światło komisji, ale dosyć szybko przepadł. Dlaczego? Przedstawicielka wnioskodawców Jadwiga Emilewicz, była wicepremier i minister, wycofała najpierw swój podpis, a potem – cały projekt. Jak przekonywała polityk, zdecydowała się na taki ruch, ponieważ przyjęte przez komisję poprawki „znacząco pogarszają rozwój energetyki obywatelskiej”.
Nie przeszkadzało to posłom Prawa i Sprawiedliwości, którzy naprędce zebrali wymagane podpisy i złożyli do Sejmu kolejny, podobny projekt (w zasadzie ten sam). Emilewicz wycofała projekt 28 października, a tego samego dnia, w czwartek przed godz. 21 rozpoczęło się posiedzenie komisji ds. energetyki w sprawie „następcy” projektu Emilewicz.
Burzliwa komisja, Suski zapomniał wyłączyć mikrofonu. „Menda”
Wśród krytyków rozwiązań proponowanych przez polityków PiS był Paweł Poncyljusz z klubu Koalicji Obywatelskiej, który wytknął dziwny sposób procedowania projektu. – Zastanawiam się, co się stało wczorajszego wieczoru. Państwo przecież siłowo, jako koalicja rządząca, przegłosowaliście tę ustawę (w komisji – red.) Na koniec was zaskoczyła inicjatorka tej ustawy, której sens został mocno wypaczony, mówię tu o pani poseł Emilewicz, która zrezygnowała z bycia wnioskodawcą tejże ustawy, a dzisiaj okazuje się, że wy musicie w ekstraordynaryjnym tempie powoływać, pisać od nowa tę ustawę, uruchamiać całą procedurę publikacji i uruchamiania tego przez marszałek Sejmu – mówił Poncyljusz.
Poseł dopytywał, czy PiS nie panuje już nad swoimi posłami i czy przypadkiem nie straciło większości w tej sprawie. Mimo zastrzeżeń projekt i poprawki do niego zostały mimo zastrzeżeń przyjęte przez komisję ds. energii, której przewodniczy poseł Marek Suski z PiS. Możliwe, że Poncyljusz zaszedł za skórę politykom partii rządzącej (do 2011 był zresztą w PiS), ponieważ jego nazwisko pojawiło się w krótkiej rozmowie, której nikt nie powinien słyszeć.
Tuż po tym, jak Marek Suski zamknął posiedzenie komisji, siedzący obok niego Jan Warzecha z PiS, zwrócił się do niego słowami: – (...) ten Poncyljusz zaczyna...
Suski nie wiedział, że ma włączony mikrofon i odpowiedział tylko krótko:
– Menda.
Po chwili Suski zorientował się, że nie ma wyłączonego mikrofonu i szybko nacisnął guzik, a kamery w Sejmie jeszcze przez chwilę działały.