Kryzys na granicy. Sterczewski: Łukaszenka i Kaczyński będą prężyć muskuły
O Franciszku Sterczewskim stało się głośno za sprawą jego akcji przy granicy polsko-białoruskiej na początku kryzysu migracyjnego. Polityk KO próbował przedrzeć się przez kordon służb, aby dostarczyć jedzenie osobom koczującym przy granicy.
W rozmowie z Onetem polityk stwierdził, że zarówno Alaksander Łukaszenka, jak i Jarosław Kaczyński, będą robić wszystko, żeby ten konflikt trwał jak najdłużej. – Będą prężyć muskuły, demonstrować broń, ale fizycznie będą wykorzystywali niewinne osoby, czyli migrantów – powiedział parlamentarzysta.
Granica polsko-białoruska. Sterczewski: To nie jest kryzys militarny
Franciszek Sterczewski zaznaczył, że to nie jest kryzys militarny i w strefie przygranicznej nie dojdzie do wymiany ognia. – Nie ma o tym mowy, bo to jest kosztowne. To jest kryzys humanitarny, na którym cierpią setki niewinnych ludzi. Nie mam wątpliwości, że tak, jak Matteo Salvini za wypychanie ludzi na Morzu Śródziemnym, tak samo w najbliższych latach Mateusz Morawiecki, Mariusz Kamiński, czy minister Wójcik i wszyscy odpowiedzialni za push-backi zapłacą za to – wyjaśnił polityk.
Granica polsko-białoruska. 100 osób próbowało wedrzeć się do Polski
Straż Graniczna przekazała, że 12 listopada odnotowano 219 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W związku z tymi wydarzeniami zatrzymano trzech obywateli Iraku. Komendanci SG wobec 78 osób wydali postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski, na co pozwala znowelizowana ustawa o cudzoziemcach. Za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy zatrzymano jednego obywatela Polski.
Z doniesień służb wynika, że około 1 w nocy z 12 na 13 listopada żołnierze poinformowali policję o próbie przekroczenia granicy do której również doszło w pobliżu Wólki Terechowskiej. Grupa około 100 osób po stronie białoruskiej miała uszkodzić ogrodzenie. Na miejsce pojechało kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Na ich widok migranci znajdujący się po stronie białoruskiej mieli uciec do lasu.