Nowe obostrzenia nie mają sensu? Sośnierz: Ludzie powinni sami decydować, czy chcą się narażać na śmierć, czy nie
„Wprost”: Wybierał się pan w najbliższym czasie do Lesotho lub Botswany?
Andrzej Sośnierz: Nie, nie wybierałem się. Nigdy tam nie byłem. Może kiedyś (śmiech).
Czyli najnowsze obostrzenia, m.in. zakaz lotów do tych afrykańskich krajów, nie dotknęły pana?
Nie.
A ograniczona liczba uczestników przyjęć komunijnych organizowanych w grudniu?
Też nie. Pierwszą komunię miałem już dawno.
Więc teraz już zupełnie serio. Czy powinniśmy traktować poważnie nową listę obostrzeń, jeśli kilka dni wcześniej minister zdrowia komunikował, że one się nie sprawdzają? Adam Niedzielski najpierw stwierdził, że najlepiej działa DDM, czyli dezynfekcja, dystans i maseczki, a zaraz potem ogłosił, że nie wolno latać do Afryki, zaś na imprezach zaczynają obowiązywać limity.
Sytuacja dość niespodziewanie się zmieniła. Informacja z RPA o wariancie koronawirusa Omikron znacznie zmodyfikowała nadzieje związane z epidemią i dlatego pojawiły się nowe pomysły.
Jeśli chodzi o loty, to jest to zrozumiałe. Za to metodą walki nie powinny być maseczki, ale znana od wieków kwarantanna.
Oddzielenie chorego od zdrowego jest najprostsze do przeprowadzenia, stąd ograniczenie lotów. To najlepsza metoda, dopóki nie mamy lepiej rozpoznanej sytuacji. Zdecydowało się na to wiele krajów, a reszta pewnie do nich dołączy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.