Wojna rosyjsko-ukraińska? „Putin wie, że jego czas się kończy. Może chcieć pozostawić po sobie spuściznę”
Bezpośrednie porównanie potencjałów militarnych Ukrainy i Rosji wypada druzgocąco na niekorzyść Ukrainy. Ma cztery razy mniej żołnierzy, sześć razy mniej czołgów i artylerii, cztery razy mniej wozów opancerzonych i 20 razy mniej samolotów bojowych. Rosja dysponuje też lotnictwem strategicznym i rakietami balistycznymi, które mogą przenosić ładunki nuklearne oraz zaawansowanymi systemami walki elektronicznej, które pokazały podczas konfliktu w Donbasie, że może momentalnie zneutralizować ukraińską łączność.
Co, gdyby jednak doszło do wojny pomiędzy tymi krajami? Przyjrzyjmy się, czysto teoretycznie, jak mógłby wyglądać ten konflikt.
Marek Gładysz, ekspert Fundacji STARTPOINTS: Na wstępie muszę zaznaczyć, że otwarty konflikt zbrojny i próba opanowania całej Ukrainy przez Rosję jest raczej nierealny, ale możemy zrobić taką teoretyczną analizę.
Rosyjska agresja na Ukrainie. Kosztowa i ryzykowna
Jeśli Rosja zdecydowałaby się na otwarty atak, to przede wszystkim wiązałoby się to z zaangażowaniem kilkukrotnie większych sił niż te 100 tys., które są teraz zebrane przy granicy z Ukrainą. Według rosyjskiej doktryny prowadzenia wojny, potencjał strony atakującej musi być co najmniej trzy razy większy niż broniącej. Do tego dochodzi wysiłek logistyczny, zorganizowanie linii zaopatrzenia dla żołnierzy i dla sprzętu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.