Matka Stefana W. napisała list do Magdaleny Adamowicz. „My także jesteśmy ofiarami, nie licytujmy się, kto bardziej”
W piątek, po trwającym prawie trzy lata śledztwie, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także zmuszenie innej osoby „do określonego zachowania”. Poza tym śledczy poinformowali, że w areszcie Stefan W. napisał do członków rodziny Pawła Adamowicza list, w którym miał przepraszać za „zabicie dobrego człowieka”. Podczas konferencji prasowej w Gdańsku Magdalena Adamowicz tylko potwierdziła, że list otrzymała. Dopiero kilka dni później, w rozmowie z „Vivą”, opowiedziała o nim więcej.
– Ja go przeczytałam, a potem schowałam gdzieś głęboko, nie pokazując nawet nikomu z mojej rodziny. Nie chciałam, żeby to jeszcze raz przeżywali. Teraz jednak do niego sięgnęłam, bo starsza córka mnie o to poprosiła. I wie Pani? Nie ma tam słowa przepraszam, nie był to list z przeprosinami. To bardzo dziwny list – mówiła dziennikarce Adamowicz. – Nie rozszyfrowałam, w co ten człowiek gra. Zwłaszcza, że matka Stefana W. wypowiadała się rok temu, że to oni są ofiarami i że na nich trwa nagonka. Zresztą można te wyznania znaleźć w prawicowych mediach, a zwłaszcza w lokalnych portalach trójmiejskich – dodała.
Matka Stefana W. odpowiada. „Wciąż upolitycznia pani zaistniałą sytuację”
Na te słowa odpowiedziała w liście otwartym, opublikowanym przez lokalny portal „Gdańsk Strefa Prestiżu”, matka Stefana W. Zarzuciła Magdalenie Adamowicz, że list jej syna komentowała w „bardzo manipulacyjny sposób”. „Mój syn nie jest pozbawiony praw obywatelskich, nie powinna Pani ujawniać jego prywatnej korespondencji całej Polsce! To, co Pani robi, świadczy, że wciąż upolitycznia Pani zaistniałą sytuację” – czytamy w liście (pisownia oryginalna). „Nie pomyślała Pani, czytając o moim synu, że skoro miał zdiagnozowaną schizofrenię, to dlatego tak dziwnie pisze, nie jak tzw. normalny człowiek?” – pyta matka Stefana W.
„Nie wypłakuję się nad moim losem w portalach internetowych, prasie lokalnej czy innych mediach, gdyż już pierwszej nocy po 13 stycznia 2019 r. zabrano mi i mojej rodzinie prawo do cierpienia, do przeżywania naszej osobistej tragedii, prawa do bólu matki nad tym, co zrobił jej chory syn, a co mogło się nie wydarzyć, gdyby właściwie zareagowano na moje ostrzeżenia. Skupiono się w większości mediów na sądzie nad moją rodziną, bo rodzina sprawcy nie ma prawa cierpieć, nie ma prawa odczuwać tej tragedii, nie ma prawa płakać, zostaliśmy pozbawieni człowieczeństwa!” – czytamy dalej w liście.
„Po raz kolejny oświadczam, że śmierć prezydenta Pawła Adamowicza jest wielką tragedią dwóch rodzin, my także jesteśmy ofiarami, nie licytujmy się, kto bardziej, bo obie rodziny bardzo cierpią. Nigdzie nie twierdziłam, że tylko my jesteśmy ofiarami, powtarzam raz jeszcze: to straszna tragedia dwóch rodzin. Niech Pani więc nie mówi inaczej; musimy z tym żyć, bo niestety nie cofniemy czasu” – napisała matka Stefana W.