Rosyjska lista plac i najemnicy z Unii Europejskiej
Najwięcej mówi się o ekskanclerzu Republiki Federalnej Niemiec i ekspremierze Republiki Francuskiej, ale przecież Rosjanie zatrudnili również dwóch byłych kanclerzy Austrii.
Trzeba przyznać, że zachowali parytet polityczny i dwie główne partie nad Dunajem nie mogą mieć pretensji, że któraś z nich jest dyskryminowana.
Robotę dostał zarówno socjalista Christian Kern, który od dwóch lat „robi na kolei”, a konkretnie jest w zarządzie RŻD czyli rosyjskiego odpowiednika PKP. Z kolei chrześcijański demokrata Wolfgang Schuessel jest w Radzie Nadzorczej (Radzie Dyrektorów) Lukoilu, czyli największego prywatnego koncernu naftowego Federacji Rosyjskiej.
Jako historyk przypominam mało już pamiętany fakt, że aż do 1955 roku (sic!) Armia Czerwona okupowała Wiedeń. Nie przeszkadza to jakoś austriackim kanclerzom różnej politycznej maści, nie przeszkadza to także naddunajskim ministrom.
Gdy chodzi o ministrów z Austrii, Kreml z kolei stosuje parytety już nie tyle polityczne (choć także), ale również … płciowe. Od trzech lat były minister finansów Austrii Joerg Schelling (partyjny kolega Schuessela) „robi” dla Gazpromu, a od tego roku była austriacka minister spraw zagranicznych Karin Kneissl jest w największym rosyjskim koncernie naftowym Rosnieft.
Tak, to ta sama Frau Kneissl, którą na jej – dość późnym – weselu obtańcowywał pułkownik Władimir Władimirowicz Putin. Wesele było huczne, Putin był prywatnie, ale do Rady Nadzorczej Rosnieft była szefowa MSZ w Wiedniu weszła jak najbardziej oficjalnie, bo z puli… rządu Rosji.
I kogo tam spotkała? Herr Schroedera, który to niemiecki ekskanclerz jest teraz jej szefem, ponieważ kieruje ową Radą Dyrektorów. Poza tym, że mówią po niemiecku, łączy ich jeszcze jeden fakt: oboje zostali tam skierowani przez rząd w Moskwie.
Gerhard Schroeder jest pracowitym gościem, bo już od sześciu lat kieruje również inną Radą Dyrektorów, a konkretnie spółki-córki Gazpromu urzędującej w Szwajcarii.
Schroederowi nie przeszkadza, że „jego” Rosnieft objęty jest sankcjami Unii Europejskiej (polityczny efekt napaści na Ukrainę), a z kolei władzom Rosji nie przeszkadza, że taki premier Fillon dostał we Francji wyrok trzech lat więzienia. Może dlatego, że był to „tylko” wyrok w zawieszeniu?
Ta rosyjska lista płac – obejmująca top-polityków z dwóch krajów-motorów integracji europejskiej, czyli Niemiec i Francji, oraz z dwóch z trzech ostatnich krajów „starej UE”, przyjętych w 1995 roku, czyli Austrii i Finlandii – pokazuje z jednej strony, jak Rosja neutralizuje i pozyskuje kluczowych polityków Zachodu.
A z drugiej, jak bardzo dobrze się miewa w Europie Zachodniej nieoficjalna europejska partia o nazwie PPR – czyli Partia Przyjaciół Rosji...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.