Chaos wokół „Polskiego ładu”. Część polityków obozu rządzącego domaga się konsekwencji personalnych
Pierwsze dni funkcjonowania nowych przepisów podatkowych, wprowadzonych w ramach „Polskiego ładu”, nie przebiegły po myśli rządu. Tuż po nowym roku okazało się, że część pracowników, między innymi nauczyciele i policjanci, dostali niższe wynagrodzenia. Na PiS spadła fala krytyki. Rząd twierdził, że mogło być to wywołane błędami księgowych, ale potem przepraszał. Obóz władzy musiał zareagować na chaos, który wywołały m.in. naliczanie zaliczek na podatek dochodowy (sprawa PIT-2) czy kwestie związane ze stosowaniem ulgi dla klasy średniej. W piątek wieczorem minister finansów Tadeusz Kościński podpisał rozporządzenie zmieniające technikę poboru zaliczek.
Chaos wokół „Polskiego ładu”. Będą dymisje?
Z ustaleń RMF FM wynika, że katastrofa wizerunkowa może skończyć się dymisjami. „W kancelarii premiera panuje przeświadczenie, że za początkowy chaos odpowiada Ministerstwo Finansów, które nie uniknęło błędów przy przygotowywaniu reformy podatkowej” – informuje radio. Według RMF FM konsekwencji personalnych za powstałe zamieszanie domagają się niektórzy posłowie PiS i większość reprezentantów Solidarnej Polski. Jeden z polityków partii Zbigniewa Ziobry nazwał „kompromitacją” politykę informacyjną wokół „Polskiego ładu”. Żadne decyzje w tej sprawie jeszcze jednak nie zapadły, ale nie są wykluczone. Stanowiska mogliby stracić chociażby wiceministrowie.
„Premier na pewno nie jest zagrożony”
O ewentualne dymisje w związku z chaosem wokół zmian w podatkach był pytany w sobotę w RMF FM rzecznik rządu. – Pan premier na pewno nie jest zagrożony. O pozostałych decyzjach, jeżeli miałyby zapadać, będzie informował premier. Najpierw trzeba dokładnie zweryfikować, gdzie popełniono błędy i kto za nie odpowiada – powiedział Piotr Müller.
Przedstawiciel rządu bronił też reformy. – Zadajmy sobie inne pytanie – co byłoby, gdyby w tej chwili nie byłoby Polskiego Ładu? Nie byłoby o 17 miliardów złotych więcej w portfelach Polaków w skali roku, które mogliby wykorzystać na poradzenie sobie ze skutkami inflacji – stwierdził.