Deputowana twierdzi, że została zwolniona, bo jest muzułmanką. Boris Johnson wszczął postępowanie
Nusrat Ghani objęła stanowisko jeszcze w rządzie Theresy May na początku 2018 roku. Zachowała swoją funkcję, gdy władzę przejął Boris Johnson, ale została zwolniona w lutym 2020 roku. Ostatnio w rozmowie z „The Sunday Times” opowiedziała o kulisach tej decyzji. Przyznała, że na początku sama traktowała ją jako kwestię wyłącznie polityczną, później jednak miała usłyszeć od innych deputowanych, że chodziło o jej wyznanie. Fakt, że jest muzułmanką, miał wywołać dyskomfort wśród innych polityków i obawy, że mogłaby być nielojalna.
BBC podaje, że na zarzuty Ghani zareagował szef Partii Konserwatywnej Mark Spencer, którzy stwierdził, że jej oskarżenia są „całkowicie fałszywe”. Do sprawy odniósł się także rzecznik premiera Borisa Johnsona, który przekazał, że szef brytyjskiego rządu spotkał się z Ghani. Johnson miał wyrazić swoje „poważne zaniepokojenie” i zachęcić deputowaną, aby złożyła formalną skargę. Tego jednak Ghani nie zrobiła.
Premier wszczyna postępowanie. „Musimy poczekać”
Nusrat Ghani stwierdziła, że Johnoson powiedział jej, że sam „nie może się zaangażować”. Później jednak rzecznik premiera oświadczył, że premier zlecił wszczęcie postępowania. Urzędnicy mają dokładnie sprawdzić, co się wydarzyło w resorcie i dlaczego Ghani straciła stanowisko. – To jest coś, co traktuję niezwykle poważnie. Musimy poczekać i zobaczyć, co przyniesie postępowanie – powiedział Boris Johnson.
Ghani napisała na Twitterze, że cieszy się, że działania w jej sprawie zostaną podjęte. Wcześniej mówiła, że „wszystko, czego kiedykolwiek chciała”, to to, aby „rząd potraktował to poważnie i przeprowadził odpowiednie dochodzenie”.
Boris Johnson na wylocie? Skandal po imprezie podczas lockdownu
Przypomnijmy, że ostatni czas nie jest łatwy dla Borisa Johnsona. Premier Wielkiej Brytanii znalazł się w ogniu krytyki po doniesieniach o imprezie, którą zorganizował przy Downing Street w czasie lockdownu. Złamał tym samym obostrzenia, które sam wprowadzał. Politycy opozycji wzywają premiera do rezygnacji, a media spekulują, że ten skandal może doprowadzić do trzęsienia ziemi na brytyjskiej scenie politycznej.