Dla przyszłości Zjednoczonej Prawicy kluczowa będzie jesień. Jest scenariusz na relacje PiS i ziobrystów
Zjednoczona Prawica to teraz PiS, Solidarna Polska oraz Partia Republikańska i stowarzyszenie OdNowa. Do wyborów w 2019 roku koalicja szła razem z Porozumieniem Jarosława Gowina, ale ta formacja opuściła ZP w sierpniu 2021 roku, a jej miejsce zajęły Partia Republikańska i OdNowa (obydwie bazują na politykach, których na listy rekomendowało Porozumienie, byli członkami tej formacji). Gdy jeszcze Gowin był w koalicji, to mniejsi członkowie ZP mieli porównywalną liczbę parlamentarzystów (ich liczba się zmieniała, ale było to około 18-19).
Ziobryści kontra PiS
Teraz to Solidarna Polska jest drugą siłą w koalicji i wielokrotnie w tej kadencji politycy partii Zbigniewa Ziobry pokazywali, że choć działają w ramach ZP, to w pewnych sprawach nie zmienią zdania. Dotyczyło to przede wszystkim kwestii związanych z relacjami z UE (które uległy pogorszeniu za sprawą m.in. zmian w sądownictwie, które wprowadzali ziobryści), a także realizacji unijnych zobowiązań, np. klimatycznych.
Teraz ten konflikt odżył na nowo na kilku płaszczyznach. Licząca 19 posłów i posłanek reprezentacja Solidarnej Polski w Sejmie sprzeciwiała się pomysłom PiS i ministra zdrowia na walkę z pandemią, powróciła do krytyki unijnej polityki klimatycznej i otwarcie uderzyła w kilka decyzji rządu sprzed lat. Do tego doszła sprawa noweli prezydenta w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, której założeniom sprzeciwiają się ziobryści (Patryk Jaki, co prawda europoseł Solidarnej Polski, zastanawiał się, czy Andrzej Duda „zdradził” swój obóz). Członkowie tej partii nie zagłosowali w przeszłości tak jak reszta koalicji ws. ratyfikacji Funduszu Odbudowy.
Wtedy jednak pomogła opozycja, a w ostatnich tygodniach coraz trudniej było znaleźć Prawo i Sprawiedliwości „zastępstwo” dla ziobrystów w głosowaniach, chodzi przecież o 19 głosów. Członkowie Solidarnej Polski stali się więc problemem dla PiS, o wiele większej partii, którą mogą stale szachować.
Kaczyński ma w planach listy. Co z Solidarną Polską?
Sprawie przyjrzała się Wirtualna Polska, ponieważ Solidarna Polska teraz może co prawda dyktować różne warunki, to w sondażach – bez występowania na listach pod sztandarami PiS – nie wypada na tyle dobrze, by liczyć, że podobną reprezentację wprowadzi do Sejmu w wyborach w 2023 roku (Konfederacja w 2019 roku miała 6,81 proc. poparcia ma teraz 11 posłów).
Jeden z rozmówców portalu – polityk PiS – dosyć obrazowo to przedstawił, mówiąc: – To jest jak z kredytem w małżeństwie. Po iluś latach się już nawet za bardzo nie lubicie, męczycie się ze sobą, ale trzeba to jakoś dociągnąć do końca, bo macie zobowiązania.
Dlatego też pojawiło się pytanie, czy w wyborach w 2023 roku PiS i Solidarna Polska będą startować ze wspólnych list. Zostało do nich niewiele ponad półtora roku, a według informacji Wirtualnej Polski prezes Jarosław Kaczyński „powoli przymierza się” do tworzenia list wyborczych. „Wedle naszych informacji decyzja w sprawie ewentualnego startu (PiS – red) w wyborach z Solidarną Polską ma zapaść do jesieni (2022 roku – red.)” – pisze portal.
Jakie scenariusze rysują się przed obydwiema partiami? Przed PiS zdecydowanie lepsze, ponieważ partia jest rozpoznawalna i kojarzona, nawet w sondażach pyta się o PiS, nie Zjednoczoną Prawicę. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku Solidarnej Polski, która bez PiS nie wprowadzi tylu posłów, co ostatnio. – Nowe wybory to koniec posłowania takich ludzi, jak Kowalski (Janusz Kowalski, poseł, były wiceminister aktywów państwowych). Bo takich postaci prezes Kaczyński na listy nie wpisze, a oni sami nie mają dokąd pójść. Przecież samodzielny start Solidarnej Polski skończy się dla nich w najlepszym wypadku jednym procentem poparcia – twierdzi rozmówca WP z partii rządzącej.
„Ratunkiem” dla Solidarnej Polski mogłaby stać się Konfederacja, której udało się przekroczyć próg wyborczy w 2019 roku, a taki sojusz ziobrystów z konfederatami miałby realnie jeszcze większe szanse w wyborach. Tyle tylko, że jedynie na papierze, ponieważ rozmówcy Wirtualnej Polski wskazują, że Konfederacja nie jest tym specjalnie zainteresowana.