„Gdybym był w środku, to zbierano by moje DNA”. Operator przewróconego żurawia o tragedii w Krakowie
W czwartek na budowie przy ul. Domagały w Krakowie przewrócił się dźwig budowlany. Zginęło dwóch pracowników, którzy w momencie tragedii przebywali na dachu budynku, na który przewrócił się żuraw. Ranne zostały kolejne dwie osoby. Ze wstępnych informacji wynikało, że operator dźwigu miał być reanimowany. Przebieg zdarzeń był jednak inny.
– Ja to widziałem. Mam to przed oczami, bo byłem w aucie na parkingu, jakieś 8 metrów od żurawia, kiedy runął – mówił pan Wojtek, operator przewróconego żurawia, w RMF FM. Jak dodał, w środku budynku „skotłowało się powietrze i utworzyła się trąba powietrza”. – Wszystko zaczęło fruwać. Miałem odpalone auto i tylko wrzuciłem wsteczny. Widziałem kątem oka, jak żuraw się wywraca. Myślałem, że po prostu coś mi się majaczy w głowie albo w oczach – relacjonował.
Operator żurawia o tragedii w Krakowie: Z kabiny nie zostało nic
Pan Wojtek zaznaczył, że tragicznego dnia „nie podjął się w ogóle pracy”, żeby „nie wdawać się w potyczkę słowną z kierownikiem”. Dodał jednak, że w dwóch innych żurawiach byli operatorzy. – Siedzieli w kabinie operatora żurawia wieżowego, na górze. Gdyby ta trąba dosięgła boczny żuraw, to kto wie, czy by druga maszyna nie runęła – powiedział. – W pobliżu tej budowy, tego żurawia, nikt nie pracował, ale operatorzy byli na górze. Nie podejmowali pracy. Czekali – doprecyzował.
Operator dźwigu podkreślił, że również jego koledzy odmówili pracy, ale „procedura jest taka, że kiedy kierownik sobie wymyśli, że może nas puścić, to nas puści. A jak ma kaprys, to nas nie puści”. – My mamy obstawić i obsługiwać budowę. Mamy być, kiedy przestanie wiać – powiedział. – Gdybym ja był w środku, to zbierano by moje DNA. Z kabiny nie zostało nic. To niech pan sobie wyobrazi, co ze mnie by zostało. Mogliby zbierać, ale moje DNA – podsumował.
Jak informowało wcześniej RMF FM, w następstwie wypadku wojewoda małopolski Łukasz Kmita wydał polecenie Inspekcji Nadzoru Budowlanego przeprowadzenia w trybie pilnym kontroli żurawi i dźwigów w całej Małopolsce. Przyczynę wypadku ma również badać Państwowa Inspekcja Pracy. Inspektorzy sprawdzą, czy inwestor dochował odpowiednich zasad bezpieczeństwa. Część osób szybko oceniła, że wydarzenie jest doskonałym obrazem tego, w jakich warunkach buduje się obecnie osiedla w Polsce.