Wojna na Ukrainie to początek realizacji „wielkiego planu”? „Tajwan boi się bardziej niż my”
Krystyna Romanowska, „Wprost”: Jak sytuacja ataku Rosji na Ukrainę ma się do tego, co się dzieje w Tajwanie?
Urszula Kuczyńska: Dwa dni temu rozmawiałam ze znajomymi w Tajpej. Spędzili bezsenną noc. Dla nich jest jasne, również po wystąpieniach przedstawicieli Chin na forach międzynarodowych, że – być może – są świadkiem rozpoczęcia realizacji „wielkiego planu”.
Ataku Chin na Tajwan?
Tak. Jeżeli budzimy się w porządku międzynarodowym, w którym jedno państwo napada na drugie, a jest to na dodatek państwo zasiadające w stałej radzie bezpieczeństwa ONZ, i tą napaścią łamie własne zobowiązania, w takim świecie może się zdarzyć dosłownie wszystko. To przecież m.in Rosja dawała gwarancję bezpieczeństwa Ukrainie pod warunkiem denuklearyzacji. Okazuje się, że międzynarodowe prawo nic nie znaczy.
Specjaliści myślą: dlaczego nie wojna hybrydowa, informacyjna, cyberataki? Dlaczego konwencjonalna, z atakami na obiekty cywilne, ostrzeliwaniem szpitali, masakrą obrońców Wyspy Węży? Dlatego, żeby pokazać: porządek międzynarodowy, jaki dotąd znaliśmy już nie istnieje. Nagle się okazuje, że polityka międzynarodowa nie ma narzędzi nawet do tego, żeby ustalić sankcje na agresora.
Chiny spoglądają łapczywie na Tajwan od siedmiu dekad…
Tajwańczycy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Moi znajomi są po szkoleniach wojskowych, wiedzą, gdzie mają najbliższe schrony. Wiedzą, kto jest rezerwistą, kto trafia do jakiej jednostki w razie W. Ćwiczą regularnie i na bieżąco i – oczywiście – są zdenerwowani, ale nie panikują. Są gotowi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.