Rywin znów na tapecie śledczych
Jak już donosiła "Rzeczpospolita", badany jest również wątek składania propozycji korupcyjnych obrońcom Lwa Rywina. "Wprost" ustalił, że zainteresowanie śledczych ponownie wzbudziły dokumenty lekarskie, które miały potwierdzać stan zdrowia Lwa Rywina, przede wszystkim zaświadczenia z kliniki STOCER w Konstancinie. Z naszych informacji wynika, że w postępowaniu wykonawczym dotyczącym Lwa Rywina sąd dopuścił jako dowody stanowiące podstawę do orzekania wyłącznie opinie Zakładu Medycyny Sądowej, a nie kliniki STOCER. Rywin mógł dokumentować swój stan zdrowia innymi, specjalistycznymi opiniami lekarskimi z zakresu kardiologii i neurologii, jednak sąd nie wziął ich ani razu pod uwagę.
Obrońcy Rywina twierdzą, że w trakcie prowadzenia sprawy spotkali się z wieloma osobami, z którymi konsultowali obronę i to zarówno lekarzami jak i prawnikami, jednak nie było wśród nich żadnego prokuratora, ani też Konrada T. Podkreślają, że specjalistyczne badania lekarskie, którymi dysponował Rywin były badane przez sąd, prokuraturę, służbę więzienną i biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej. Biegli sądowi orzekli zgodnie, że schorzenia występują, są poważne, ale nie przeszkodzą w odbywaniu kary. Adwokaci kategorycznie stwierdzili, że nikt nie zwracał się do nich z propozycjami korupcyjnymi. Przebywający zagranicą Lew Rywin odmówił "Wprost" komentarza.
DF