Rosyjski atak rakietowy przy polskiej granicy. Rzecznik PiS: Ważne, żeby nie wpadać w panikę
W nocy z soboty na niedzielę Rosja zbombardowała Międzynarodowe Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa, znane również jako Poligon Wojskowy Jaworów, położone 30 km na północny zachód od Lwowa i około 20 km od granicy z Polską. Jak informuje strona ukraińska, w wyniku ataku zginęło 35 osób, a 134 osoby zostały ranne.
Atak rakietowy przy polskiej granicy. Fogiel: To był pewnego rodzaju pokaz sił wobec NATO
O sprawę i ewentualny wpływ ataku na działania NATO na antenie Polskiego Radia był pytany wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
– W sferze czysto NATO-wskiej, czy w sferze bezpośredniego oddziaływania można powiedzieć, że zasadniczych zmian nie ma. Cały czas walki toczą się na terytorium Ukrainy. Ważne, żeby nie wpadać w panikę z tego powodu – podkreślił poseł PiS. – Do tej pory bombardowania były 100-150 km od nas. 30 kilometrów oczywiście działa na wyobraźnię, ale dla rakiety czy samolotu to nie jest duża odległość – dodał.
W kolejnym zdaniu wicerzecznik PiS stwierdził jednak, że atak „ma znaczenie i zmienia sprawę w sposób symboliczny, w sposób jak NATO powinno reagować”.
– Po pierwsze, dokładność tego typu bomb czy rakiet jest zawsze ograniczona. I jeżeli działania odbywają się tak blisko granicy, to może dojść do jej przekroczenia – mówił Fogiel. – Po drugie, ewidentnie ten atak miał być dość butnym, bezczelnym sygnałem wysłanym do państw NATO. Został zaatakowany poligon, gdzie odbywały się wspólne ćwiczenia żołnierzy NATO i Ukrainy, gdzie byli szkoleni Ukraińcy. To na pewno nie jest przypadek, że tak się wydarzyło – podkreślił.
Fogiel uważa też, że atak mógł mieć związek z zapewnieniami Rosji, że będzie traktować konwoje z zaopatrzeniem jako cele militarne. – Myślę, że to był pewnego rodzaju pokaz sił. Oczywiście nie można dać się zastraszyć. To jest tutaj kluczowe – podkreślił polityk PiS.