Były prezydent Rosji tym razem uderza w USA. „Próbowali nas upokorzyć, podzielić i zniszczyć”
Dmitrij Miedwiediew zamieścił w poniedziałek długi wpis, w którym uderzył w Polskę. Tym razem były prezydent Rosji skupił się na USA. Zdaniem polityka Stanom Zjednoczonym zabrakło dobrych strategów po II wojnie światowej, bo nie byli potrzebni. „Przecież zawsze możesz wydrukować sobie wiele nowych zielonych papierków, są lojalni wasale (przepraszam, sojusznicy) i najwyższej jakości broń” – zaczął swój komentarz Miedwiediew.
Dmitrij Miedwiediew krytykuje Stany Zjednoczone
Wiceprezes Rady Bezpieczeństwa Rosji zauważył, że USA przez lata „nie tylko prowadziły bezsensowne wojny”, ale też robiły to z daleka od swojego terytorium. Dodał, że zwykle działo się to bez zasad, a kiedy Stany Zjednoczone były bliskie przegranej, to wtedy się wycofywały. Miedwiediew zaznaczył, że wtedy Amerykanie pozostawiali po sobie zniszczenia polityczne i gospodarcze.
Według byłego prezydenta Rosji USA są mało zainteresowane przyszłością, chyba że chodzi o ich własne interesy. Miedwiediew stwierdził, że przez ostatnie 30 lat Rosja była elementem tej „prymitywnej gry”. Zdaniem polityka Stany Zjednoczone postrzegają jego kraj jako wroga, którego trzeba „upokorzyć, ograniczyć, osłabić, podzielić i zniszczyć”.
Były prezydent Rosji o głowicach nuklearnych wycelowanych w USA i Europę
Miedwiediew założył w swoich rozważaniach, że w tej chwili Amerykanom udało się odnieść sukces i doprowadzić do kryzysu politycznego i gospodarczego w Rosji. Zaznaczył jednak, że Rosja wciąż jest „wielki mocarstwem jądrowym, które ma wycelowane głowice nuklearne w USA i w Europę”. Według wiceprezesa Rady Bezpieczeństwa Rosji Stany Zjednoczone będą chciały następnie osłabić Chiny, a stąd kilka kroków do poważniejszego kryzysu globalnego, w tym „Wielkiego Wybuchu Nuklearnego”.
Miedwiediew ironizował, że to „świetny plan”, ale zapewnił, że Rosja do tego nie dopuści. Przekonywał, że „w przeciwieństwie do amerykańskiego establishmentu jego kraj chce widzieć USA jako silne i mądre państwo, a nie ostatnią ostoję dla tych, którzy popadają w zniedołężnienie”.