„W Mariupolu zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria”. Mer: To nowy Oświęcim
"Mordercy zacierają ślady. W Mariupolu zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria" – poinformowała rada miasta na Telegramie. Po oswobodzeniu w weekend okolic Kijowa, na jaw wyszły rosyjskie masowe zbrodnie na cywilach. Ich symbolem stała się Bucza, gdzie w masowych grobach odnaleziono już kilkaset ofiar. Ciała zamordowanych mieszkańców leżały w ulicach, podwórkach i rosyjskich katowniach, które znajdowały się m.in. w piwnicach. Najeźdźcy dopuszczali się gwałtów, grabieży i mordów. Trwa ukraińskie śledztwo i dokumentowane są kolejne zbrodnie, dlatego teraz trudno jeszcze mówić o pełnej ich skali.
Już w Buczy widywane były przypadki palenia ciał ofiar w celu zatarcia śladów. Wcześniej pojawiały się sygnały o mobilnych krematoriach, które mieli ze sobą przywieźć na Ukrainę okupanci. Początkowo uważano, że celem jest ukrycie własnych strat. Z czasem wyszła na jaw prawda – chodziło o niszczenie dowodów zbrodni – ciał zabitych Ukraińców, a eksterminacja była częscią planu.
Mariupol. Rosjanie palą ciała ofiar
Jak donoszą radni z Mariupola, taki proceder rozpoczął się właśnie w tym mieście. Według oficjalnych danych, potwierdzono około 5 tys. ofiar śmiertelnych w mieście, które od ponad miesiąca znajduje się pod rosyjskim ostrzałem. Wiadomo jednak, że zabitych jest znacznie więcej. Do części ciał nie udało się dotrzeć, bo znajdują się pod gruzami. Na nagraniach z Mariupola widać było także liczne zwłoki leżące na ulicach, których nie można było pogrzebać ze względu na ciągłe działania wojenne. Samorządowcy twierdzą, że po nagłośnieniu sytuacji w Buczy, Rosjanie chcą ukryć rozmiary swojego bestialstwa w Mariupolu.
"Dlatego Rosja nie spieszy się z daniem zielonego światła tureckiej misji i innym inicjatywom ratowania i pełnej ewakuacji Mariupola" – twierdzi rada miejska., W tym czasie Rosjanie mają palić zwłoki Ukraińców i wyłapywać świadków zbrodni. Według szacunków, ofiarami najeźdźców mogło paść nawet kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
W wiadomości rady miejskiej na Telegramie czytamy, że "Rosjanie pozostawili całą brudną robotę kolaborantom". Chodzi o separatystów z nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej i innych zdrajców, którzy mieli być zgrupowani w specjalne brygady. "Oni zbierają i palą ciała mieszkańców Mariupola zamordowanych w wyniku najazdu rosyjskiego" – czytamy. Pracami tego makabrycznego komanda ma kierowć samozwańczy burmistrz Mariupola, rosyjski kolaborant Konstantyn Iwaszczenko.
Mer Mariupola: To nowy Oświęcim
– Takiej skali tragedii jak w Mariupolu świat nie widział od czasów nazistowskich obozów koncentracyjnych – ocenił prawowity mer Mariupola Wadym Bojczenko. – Faszyści zamienili całe nasze miasto w obóz śmierci. Niestety, upiorna analogia zyskuje coraz większe uzasadnienie. To już nie jest Czeczenia czy Aleppo. To nowy Oświęcim (chodzi o obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau – red.) czy Majdanek. Świat powinien pomóc ukarać złoczyńców Putina – skomentował.