Katastrofa smoleńska. Macierewicz twierdzi, że były „dwie eksplozje”, a Tusk wydawał „instrukcje”
Dzień po 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej ma zostać zaprezentowany raport podkomisji Antoniego Macierewicza. Jak mówił były szef MON na antenie Polskiego Radia, w raporcie będzie „jasna odpowiedź” na pytanie, co wydarzyło się w Smoleńsku. – Raport zawiera jednoznaczną odpowiedź, analizę i wyniki naszych długotrwałych i niesłychanie trudnych prac – zaznaczył.
– Było to jedyne takie badanie, jakie znamy w historii badania wypadków lotniczych – zauważał Macierewicz. – Nigdy dotychczas nie zdarzało się, że komisja, która bada takie wypadki, ma do czynienia z całkowitym zafałszowaniem materiału dowodowego, stąd tak długi proces badawczy – tłumaczył.
Stwierdził, że Rosjanie ukrywali i niszczyli dowody, a wspierać miała ich w tym „administracja Donalda Tuska”. – Badania koncertowały się na aspektach technicznych – mówił dalej. Jak dodał, eksplozja była „jednym z możliwych wariantów dramatu smoleńskiego” i „znalazła potwierdzenie w materiale dowodowym”. – Przyczyną techniczną dramatu smoleńskiego były przynajmniej dwie eksplozje, które zniszczyły ten samolot – przekonywał.
Macierewicz obwinia Tuska. „Mieliśmy do czynienia z instrukcjami”
– Oczywiście przyczyny były także polityczne, które sprawiły, że administracja strony rosyjskiej zdecydowała się na taki nieprawdopodobny akt bezprawia, akt agresji wobec Polski. Był to pierwszy tego typu akt agresji od wielu, wielu lat na arenie międzynarodowej ze strony Rosji, który zapoczątkował agresję militarną, z którą dzisiaj mamy do czynienia na Ukrainie – oświadczył Macierewicz.
Były szef MON przekonywał też, że Donald Tusk wydawał „instrukcje” osobie, którą „wybrał do badania tego dramatu”. – Chodzi tutaj o pana Edmunda Klicha – precyzował. Stwierdził, że została „wyeliminowana świadomość”, że do katastrofy w Smoleńsku doszło z winy Rosjan. – Chodziło o wyeliminowanie możliwości podejrzewania strony rosyjskiej – podkreślał.
Jarosław Kaczyński mówłi wprost o zamachu w Smoleńsku. „Dziś wiemy, co się stało”
Podczas swojego przemówienia w 12. rocznicę katastrofy prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że zebranie dowodów było „trudne” i trwało „parę lat”. – Mieliśmy ludzi, którzy chcieli do prawdy dotrzeć. Był Antoni Macierewicz, byli inni. Praca trwała długo, może za długo, ale z obiektywnych powodów. Dziś wiemy, co się stało, mamy tę odpowiedź – stwierdził. – Będzie o tym w najbliższych dniach, tygodniach, mowa. Będzie to przedstawione opinii publicznej. – Chciałem to w 12. rocznicę katastrofy, zbrodni, zamachu, państwu powiedzieć – mówił Kaczyński.
Wicepremier zapowiedział również, że teraz konieczne jest doprowadzenie winnych – z Polski i z Rosji – przed sąd i ukaranie ich. Prezes PiS wezwał całą Europę do obrony Ukrainy, a częścią tego celu określił postawienie przed sądem winnych katastrofy smoleńskiej. Zdaniem Kaczyńskiego po sytuacji na Ukrainie widać, czemu jego brat miał być odbierany przez Władimira Putina jako zagrożenie.