Posłowie tają majątki
Posłowie z komisji etyki przez kilka miesięcy sprawdzali, czy polscy politycy napisali prawdę w oświadczeniach majątkowych za 2005 rok. W kilkunastu przypadkach istniały przesłanki, że mogło dojść do zatajenia. - Wielu wypełnia te oświadczenia na ostatnią chwilę. Mylą się, zapominają coś wpisać - przyznaje poseł Witold Czarnecki z PiS, członek komisji. - Ale rozumiem moich kolegów, bo nie są na przykład w stanie oszacować rosnącego długu - dodaje.
Niektórzy parlamentarzyści zapominali, że mają samochód lub oszczędności. Każdy musiał wytłumaczyć się z błędów. Posłanka Małgorzata Olejnik z Samoobrony wyjaśniała, dlaczego jej dom rok temu wart był milion złotych, a teraz 400 tys. zł. - Jest stary i zagrzybiały, więc stracił na cenie - tłumaczyła. Jej koleżanka Sandra Lewandowska źle obliczyła swoje oszczędności, zapominając aż o 15 tys. zł.
Z kolei Jolanta Szczypińska z PiS w rubryce o osiąganych dochodach wpisała "nie dotyczy" i nie ujawniła, że w ciągu roku zarobiła ponad 146 tys. zł. - Przeoczyłam tą rubrykę - tłumaczy teraz. Te wytłumaczenia dla komisji etyki okazały się wystarczające. Nikogo nie ukarała naganą lub pouczeniem. A zgodnie z prawem za zatajenie informacji grozi nawet do trzech lat więzienia - podkreśla "Metro".