Carter wycofuje się z krytyki Busha
W wywiadzie dla sobotniego wydania dziennika "Arkansas Democrat- Gazette" Carter powiedział, że Bush ma "najgorszy w historii" dorobek w dziedzinie polityki zagranicznej.
"Myślę, że jeśli chodzi o wpływ na narody na świecie, ta administracja jest najgorsza w historii. Otwarte odejście od podstawowych amerykańskich wartości, wyrażanych przez poprzednie rządy, jest dla mnie najbardziej niepokojące" - powiedział demokrata Carter, który rządził w latach 1977-1981.
Były prezydent oświadczył też, że polityka wojen prewencyjnych, której wyrazem była wojna w Iraku, podjęta "mimo że bezpieczeństwo USA nie było bezpośrednio zagrożone, jest radykalnym odejściem od polityki poprzednich rządów".
Carter skrytykował ponadto bierność administracji Busha wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego w czasie pierwszej kadencji prezydenta, kiedy doszło do zaostrzenia sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Biały Dom zareagował na tę krytykę oświadczeniem, że Carter staje się "coraz bardziej nieistotny". W poniedziałek były prezydent nawet nie próbował z tym polemizować, podkreślając w telewizji NBC, że jest osobą "całkowicie nieoficjalną".
Carter usiłował natomiast wytłumaczyć się z krytyki polityki zagranicznej administracji Busha. Powiedział, że odpowiadał na pytanie dotyczące porównania tej polityki z polityką prezydenta Richarda Nixona. "Myślę, że polityka zagraniczna obecnej administracji jest znacznie gorsza w porównaniu z (polityką zagraniczną) Nixona" - powiedział w NBC.
Następnie były prezydent dodał, że nie zamierzał nazywać polityki zagranicznej Busha najgorszą w historii. "Nie, nie to chciałem powiedzieć. Nie porównywałem tej administracji z innymi administracjami w historii, a tylko z prezydentem Nixonem" - mówił.
W sobotę osobne słowa krytyki Carter poświęcił ustępującemu premierowi brytyjskiemu Tony'emu Blairowi, potępiając go za "ślepy serwilizm" wobec Busha, zwłaszcza w sprawie Iraku.
Carter od dłuższego czasu atakuje Busha za wojnę w Iraku, ale nigdy jeszcze nie używał tak ostrych sformułowań, jak w sobotnim wywiadzie. Nie ma również precedensu tak silna publiczna krytyka urzędującego prezydenta przez jednego z jego poprzedników
ab, pap