PO: niech rząd dotrzyma słowa ws. podwyżek w służbie zdrowia
Zapewnienia premiera, że 30 proc. podwyżka płac, którą lekarze otrzymali w tym roku, nie jest jednorazowa oraz propozycja ministra zdrowia Zbigniewa Religi, aby co roku wzrost środków na podwyżki w służbie zdrowia wynosił od 15 do 20 procent, według Platformy, należy rozumieć jako zamiar podniesienia płac w tym sektorze o 45 proc. już w przyszłym roku.
"Chcemy uniknąć powtórki z ustawy 203. Ze strony rządu padają określone deklaracje, trafiają do dyrektorów, natomiast za tymi deklaracjami nie idą w ogóle środki finansowe z budżetu państwa. Obawiamy się - i dlatego ta propozycja - że dyrektorzy placówek medycznych zostaną pozbawieni możliwości zrealizowania zobowiązania, które spadnie na nich w wyniku deklaracji rządu, ale bez środków do ich wykonania" - mówił dziennikarzom szef klubu PO Bogdan Zdrojewski.
Uchwalona w grudniu 2000 r. ustawa 203 miała zagwarantować podwyżki dla każdego pracownika służby zdrowia. Ponieważ nie było wskazania, skąd miałyby pochodzić pieniądze, ustawa realizowana była tylko częściowo, co spowodowało zadłużenie szpitali i protesty służby zdrowia.
Przewodnicząca sejmowej komisji zdrowia Ewa Kopacz uznała strajk lekarzy rozpoczęty w poniedziałek za "dowód choroby, która toczy polską służbę zdrowia", efekt "bezczynności" władzy przez ostatnie 2 lata.
"Znając moich kolegów lekarzy wierzę głęboko, że jeżeli dostaną dzisiaj akt prawny, który będzie im gwarantował w przyszłym roku nic więcej ponad to, co obiecuje zarówno premier jak i minister, czyli kontynuację 30 proc. podwyżki plus 15 proc. tego co obiecuje Religa, to myślę, że to będzie dobry punkt wyjścia do rozmów o powrocie naszych lekarzy do pacjentów" - mówiła Kopacz.
Środki na podwyżki powinny - zdaniem Platformy - pochodzić m.in. ze wzrostu przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia spowodowanego przez wzrost wynagrodzeń pacjentów i przeniesienia do finansowania ze środków budżetowych części ratownictwa medycznego, które obecnie finansowane jest przez NFZ.
Prawie we wszystkich regionach Polski w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk lekarzy. Nie ma protestów w czterech województwach: łódzkim, kujawsko-pomorskim, lubelskim i lubuskim. Tam gdzie trwają strajki, lekarze pracują jak w czasie ostrego dyżuru; przyjmują tylko przypadki zagrażające życiu. Odwołane sa planowane zabiegi, nieczynne są przyszpitalne poradnie - oprócz tych, w których leczą się ciężko chorzy pacjenci, np. ambulatoria onkologiczne czy stacje dializ.ab, pap