Putin osobiście interweniował ws. huty Azowstal w Mariupolu. Rosja nagle zmienia plan
Władimir Putin w czwartek spotkał się z ministrem obrony Sergiejem Szojgu i po naradzie ogłosił swoją decyzję. – Uważam proponowany szturm na strefę przemysłową za niewłaściwy, nakazuję go odwołać – oświadczył prezydent Rosji. – Jest to przypadek, w którym musimy myśleć, to znaczy zawsze musimy myśleć, a w tym przypadku tym bardziej, o ratowaniu życia i zdrowia naszych żołnierzy i oficerów – wyjaśnił Putin.
Zdaniem prezydenta Rosji „nie ma potrzeby wchodzić do tych katakumb i czołgać się pod ziemią po tych obiektach przemysłowych”.
Putin wzywa obrońców Azowstalu do poddania się
W wystąpieniu Putin zagwarantował też, że wszyscy obrońcy Azowstalu, którzy poddadzą się, pozostaną przy życiu. – Jeszcze raz składam ofertę wszystkim tym, którzy jeszcze nie złożyli broni, aby to uczynić. Strona rosyjska gwarantuje im życie i godne traktowanie zgodnie z odpowiednimi międzynarodowymi aktami prawnymi – oświadczył Putin. – Wszyscy, którzy zostali ranni, otrzymają fachową pomoc medyczną – dodał.
Szojgu twierdzi, że Rosjanie „wyzwolili” Mariupol
Podczas spotkania z prezydentem minister obrony złożył raport o „wyzwoleniu Mariupola”, co obaj uznali za sukces. Warto podkreślić, że Ukraińcy nie potwierdzają, jakoby miasto upadło i przeszło w ręce rosyjskie. Faktem jest jednak, że zostało w ponad 90 proc. zrównane z ziemią. Dziesiątki mieszkańców zginęło, inni zostali przymusowo wysiedleni do Rosji bądź udało się im ewakuować. Rosjanie na wschodnich terenach stworzyli tzw. obozy filtracyjne. Osoby, które przeszły „filtrację”, mogły opuścić miasto. Często kończyło się to wywiezieniem do Rosji bądź innego obozu.
Dramatyczny apel obrońcy Azowstalu
Obrońcy Mariupola, głównie z Pułku Azow i części brygady morskiej, stworzyli bastion w zakładach Azowstal. W hucie, częściowo przystosowanej do pełnienia funkcji militarnych, oprócz wojskowych znajduje się około tysiąc mieszkańców, w dużej mierze kobiet, dzieci i osób starszych, które znalazły tam schronienie. Nie patrząc na to, Rosjanie prowadzili ostry ostrzał zakładów, które zostały już niemal całkowicie zniszczone.
W środę o ewakuację z zapewnieniem gwarancji bezpieczeństwa apelował dowódca 36. Samodzielnej Brygady Morskiej, major Sergiej Wołyna. – Prawdopodobnie to nasze ostatnie dni, jeśli nie godziny. Siły wroga przewyższają nas liczebnie jak 10 do 1. Mają przewagę w powietrzu, w artylerii, w siłach lądowych. W wyposażeniu i czołgach – przyznał Wołyna.
Dowódca brygady morskiej zaznaczył, że obrońcy koncentrują się na utrzymaniu tylko jednego obiektu: huty Azowstal, gdzie – poza wojskowymi – znajdują się cywile. – Zwracamy się do światowych przywódców z apelem o pomoc – powiedział Wołyna. – Zwracamy się z prośbą o zastosowanie wobec nas procedury ekstradycyjnej i przewiezienie nas na terytorium państwa trzeciego. Wszystkich nas: w garnizonie wojskowym w Mariupolu mamy ponad 500 rannych wojskowych i setki cywilów, w tym kobiety i dzieci. Prosimy o gwarancje bezpieczeństwa na terytorium państwa trzeciego – zakończył.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie zniszczyli Mariupol
Mariupol, portowe miasto nad Morzem Azowskim, od pierwszych dni wojny pozostaje pod rosyjskim ostrzałem. Oblężenie rozpoczęło się 1 marca i trwa nieprzerwanie do teraz. Mer miasta Wadym Bojczenko informował, że w tym czasie Rosjanie zniszczyli ponad 90 proc. budynków i zabili dziesiątki tysięcy mieszkańców.
Szacunki mówią o ponad 20 tys. ofiar cywilnych, ale ich dokładna liczba jest trudna do ustalenia. W mieście panuje katastrofalna sytuacja humanitarna: nie ma ogrzewania, bieżącej wody i prądu, zerwane zostały dostawy żywności i leków. Cześć ludzi została ewakuowana albo wywieziona do Rosji. 24 marca w okupowanym Dokuczajsku Rosjanie stworzyli obóz filtracyjny dla ludności próbującej opuścić Mariupol. Ukraińskie władze szacują, że od 18 kwietnia w „obozach filtracyjnych” przetrzymywanych jest około 27 tys. mieszkańców.
Równocześnie prawowite władze miasta alarmują o próbach ukrywania rozmiarów zbrodni wojennych popełnionych przez Rosjan w Mariupolu. Po tym, jak na początku kwietnia wyszła na jaw masakra w Buczy, Irpieniu czy Borodiance w okolicach Kijowa, do Mariupola ściągnięte zostały mobilne krematoria. Bojczenko twierdził, że jest ich nawet 13. Z miasta docierają informacje o przymusowych ekshumacjach, gromadzeniu zwłok i paleniu ciał zabitych Ukraińców.