W Szanghaju sceny jak z horroru. Mężczyzna wywożony w worku na ciało okazał się żywy
Szanghaj to największa w Chinach aglomeracja miejska, licząca blisko 24 miliony mieszkańców. Od miesiąca władze kraju zarządziły tam surowy lockdown, a do mediów trafiają liczne doniesienia o niedoborach żywności i lekarstw, braku dostępu do pilnie potrzebnej opieki medycznej oraz spartańskich warunkach w masowych ośrodkach kwarantanny.
Najnowszym przykładem horroru, jaki przeżywają mieszkańcy miasta, jest przypadek starszego mężczyzny, którego wywożono w worku na ciało. Na nagraniu krążącym w sieci widać moment, w którym sanitariusz orientują się, że staruszek jednak żyje. Na zmianę przykrywają i odkrywają jego twarz. W końcu jeden z nich opanowuje pierwotny szok i strach i nakazuje pozostałym odsłonić mężczyznę, którego zgon stwierdzono przedwcześnie.
Nagranie wywołało ogromne poruszenie na platformie społecznościowej Weibo. „Problemy Szanghaju zostały tym razem całkowicie odsłonięte” – pisał jeden z komentujących. „Ten dom opieki to totalny chaos. Wysłali żywą osobę karawanem i mówili, że jest martwa. Wysłana po ciało obsługa mówiła, że mężczyzna wciąż się poruszał... To nieodpowiedzialne, naprawdę nieodpowiedzialne” – dodawał ktoś inny.
Lockdown w Szanghaju
W Szanghaju tylko 24 kwietnia odkryto niecałe 17 tys. nowych zakażeń bezobjawowych oraz blisko 2,5 tys. infekcji objawowych. Łączny bilans najnowszej fali zakażeń wariantem Omikron już wtedy przekroczył pół miliona przypadków. Odnotowano również 51 zgonów wśród osób zakażonych, co podniosło oficjalny bilans przypadków śmiertelnych w najnowszej fali do 138.
W zamieszkanym przez ok. 25 mln osób Szanghaju od ponad trzech tygodni obowiązuje surowy lockdown, a w internecie pojawiły się liczne doniesienia o niedoborach żywności, braku dostępu do pilnie potrzebnych leków i opieki medycznej. Władze tymczasem próbowały cenzurować informacje z miasta i krytykę zamieszczaną w internecie przez sfrustrowanych mieszkańców.