Tu spotykają się cztery rosyjskie fronty. „A ludzie i tak nie chcą wyjeżdżać”
Dodano:

– No i przez panią się nie udało – mówi ze złością 11-12-letni chłopak na promenadzie nad Dnieprem w Dnieprze, gdy robię zdjęcia, a on próbuje akrobacji na deskorolce. Grzecznie przepraszam, ale mój akcent go ciekawi. – Ale nie jest pani z Rosji? – pyta. Gdy mówię, że z Polski, wraca do swoich sztuczek. Jak mówi przewodniczący rady obwodu dniepropietrowskiego, to miejsce, w którym spotykają się cztery rosyjskie fronty, a „ludzie i tak nie chcą wyjeżdżać”.
W poniedziałek rano w Dnieprze co chwilę wyły syreny oznaczające alarm z powietrza. W samym mieście nic się nie stało, bo obrona lotnicza pracuje tu bez zarzutu, ale dwie rakiety uderzyły w magazyny zboża w rejonie synelnikowskim, we wschodniej części obwodu. Pojechaliśmy zobaczyć, jak wygląda okolica, w której podobnych magazynów trochę jest, i w której nie był to pierwszy rosyjski atak. Mieszkańcy do rozmowy skorzy nie byli.
– A co tu gadać, niech pani do Dniepra wraca, tam bezpieczniej – usłyszałam.
Źródło:
Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.