Tajemnicza seria zgonów rosyjskich oligarchów. Hipotezy w sprawie śmierci
Siedmiu rosyjskich oligarchów, w większości związanych z sektorem gazowym i naftowym, zmarło w ciągu ostatnich trzech miesięcy.
25 lutego w Sankt Petersburgu 25 lutego znaleziono powieszone ciało Aleksandra Tjuljakowa. Były menedżer Gazpromu miał się powiesić. Kilka dni później, 28 lutego potentat gazowy i naftowy ukraińskiego pochodzenia, Michaił Watford, został znaleziony powieszony w garażu swojej posiadłości w Surrey w Wielkiej Brytanii. Gazeta „The Sun” rozmawiała jego znajomego. Mężczyzna twierdził, że żyjący w bajkowej rezydencji z piękną żoną i trójką dzieci 66-latek miał po co żyć. Trudno było mu uwierzyć w jego samobójstwo.
24 marca w mieszkaniu w Niżnym Nowogrodzie znaleziono ciało innego rosyjskiego biznesmena, Wasilija Mielnikowa, właściciela koncernu Medstom, oraz jego rodziny. Wkrótce policjanci w różnych miejscach na świecie dokonali bardzo podobnych odkryć.
19 kwietnia, hiszpański kurort Lloret de Mar. Fiodor, syn Siergieja Protosenii zadzwonił na policję w tym mieście. Od wielu godzin nie mógł dodzwonić się do matki we Francji (rodzina mieszkała w tym kraju na stałe) Ciała małżeństwa i ich córki policja znalazła w hiszpańskiej willi. Protosenia zajmował wysokie stanowisko w Novatek, największym rosyjskim niezależnym producencie gazu ziemnego. Na ciałach kobiet były rany kłute. Śledczy analizowali, czy doszło do rozszerzonego samobójstwa. – Mój ojciec nie jest mordercą – powiedział brytyjskim mediom syn oligarchy.
Dzień wcześniej i trzy tysiące kilometrów dalej policja dokonała podobnego odkrycia. 50-letni Władysław Awajew – były wiceprezes Gazprombanku, jego żona i 13-letnia córka leżeli martwi w swoim luksusowym mieszkaniu w Moskwie. Prokremlowska gazeta opisywała, że na ciałach były rany postrzałowe, a „w domu panował nieporządek, rzeczy były porozrzucane”. Według wstępnej wersji śledztwa mogło dość do rozszerzonego samobójstwa – Awajew miał zabić swoją żonę i córkę.
Ostatnią z nagłośnionych przed media spraw była śmierć Andrieja Krukowskiego, szefa kurortu Krasnaja Polana blisko Soczi (współwłaścicielem ośrodka jest Gazprom). Na narty zaprasza tam gości Władimir Putin. 1 maja 37-letni Krukowski spadł z klifu podczas górskiej wędrówki.
Zagadkowa śmierć oligarchy przed inwazją Rosji na Ukrainą
Samobójstwo miało być też przyczyną śmierci Leonida Schulmana. Jego ciało znaleziono pod koniec stycznia, przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Schulman miał 60 lat, był menedżerem wysokiego szczebla w Gazpromie.
Dlaczego oligarchowie zginęli? Media spekulują, jaka mogła była przyczyna tajemniczych śmierci wpływowych biznesmenów. Jest to o tyle dziwne, że nie krytykowali oni publicznie wojny na Ukrainie. Nie zostali jednak objęci sankcjami nałożonymi przez Zachód w związku z inwazją.
Deutsche Welle powołuje się na fragment raportu polskiego think tanku Warsaw Institute. Na miejscach znalezienia zwłok w Rosji pracowali nie tylko policjanci, także służby bezpieczeństwa Gazpromu. Nie jest więc wykluczone, że „wysoko postawieni ludzie w elicie władzy Rosji zacierają ślady finansowych oszustw i drenażu środków z publicznych firm” – pisał.
Dowodów na potwierdzenie tej tezy ani na udział osób trzecich w zgonach oligarchów nie ma. Spekulacje o tym, że w tajemniczych zgonach maczała palce kremlowska administracja albo nawet sam Putin podsycają m.in. głośne przypadki otrucia oponentów Kremla, m.in. Aleksieja Nawalnego na lotnisku w Tomsku w sierpniu 2020 r.
Niedawno Igor Wołobujew, wiceszef rosyjskiego Gazprombanku, uciekł do Ukrainy. Skomentował doniesienia o śmierci Wladyslawa Awajewa, który miał zabić najpierw żonę i córkę, a potem popełnić samobójstwo. Wołobujew stwierdził, że Awajew został zamordowany, a samobójstwo upozorowane. Podobnie mówił o śmierci Siergieja Protosenii, który zginął w niemal identyczny sposób.