Podobizna penisa i obelga wobec Secundinusa. Zaskakujące znalezisko
Mur Hadriana, zwany również Wałem Hadriana, stanowił jedną z największych inwestycji Imperium Rzymskiego. Znajdująca się obecnie w granicach Wielkiej Brytanii – a właściwie na północy Anglii – konstrukcja z kamienia i darni powstała w latach 121-129 n.e., za czasów panowania cesarza Hadriana. Miała stanowić zaporę przed plemionami Piktów.
W znacznej mierze przetrwała do dziś. W pobliżu miejscowości Hexham, obok której przebiega Mur Hadriana, znajduje się muzeum archeologiczne Vindolanda. Jego nazwa pochodzi od zlokalizowanego niegdyś w tym miejscu obozu wojsk rzymskich.
„Wyglądał jak zwyczajny kamień, ale”...
Podczas prowadzonych tam wykopalisk dokonano zaskakującego odkrycia. Chodzi o starożytny kamień o wymiarach 40 cm długości i 15 cm szerokości. Odnalazł go Dylan Herbert, emerytowany biochemik z Południowej Walii, który bierze udział w wykopaliskach jako wolontariusz. Artefakt od razu przykuł uwagę mężczyzny.
– Przez cały tydzień usuwałem gruz i szczerze mówiąc, ten kamień przeszkadzał mi. Cieszyłem się, gdy powiedziano mi, że mogę go wyjąć z rowu. Wyglądał z tyłu jak wszystkie inne, bardzo zwyczajny kamień, ale kiedy go odwróciłem, zaskoczyło mnie kilka wyraźnych liter. Dopiero po usunięciu błota zdałem sobie sprawę z tego, co odkryłem – relacjonował Herbert, cytowany przez BBC.
„Secundinus byłby mniej niż rozbawiony”
Na kamieniu znajdowała się wyryta inskrypcja oraz... podobizna przyrodzenia. Po dłużej analizie okazało się, że nie pojawiło się tam ono jako rzymski symbol szczęścia lub płodności.
Odszyfrowany napis brzmi bowiem "Secundinus cacator", co można przetłumaczyć jako „Secundinus gówniarz”. Specjaliści wyjaśnili, że umieszczony obok falliczny kształt miał po prostu wzmocnić tę zniewagę.
- Autor najwyraźniej miał duży problem z Secundinusem i był wystarczająco pewny siebie, by publicznie ogłosić swoje myśli na kamieniu. Nie mam wątpliwości, że Secundinus byłby mniej niż rozbawiony, gdyby wędrował tutaj ponad 1700 lat temu - skwitował Dr Andrew Birley, dyrektor wykopalisk na terenie dawnego obozu Vindolanda.