Napisał z okopu poruszający list do wnuczki, ale go nie wysłał: „Znów walą z moździerzy”
Żołnierze z linii ognia niechętnie udzielają wywiadów. Ale Oleksandr Jeriemiahin sam oddzwania i przeprasza, że nie może rozmawiać. Jego jednostka walczy pod Bachmutem w obwodzie donieckim. Rosjanie po zdobyciu Mariupola cisną na Bachmut, miasto jest ważną drogą życia dla Lysyczańska i Siwerodoniecka. Siedem kilometrów od niego płynie słynna już rzeka Siwerskyj Doniec, którą najeźdźcy od tygodni bezskutecznie usiłują przejść. Idą po własnych trupach, ale idą. Właśnie teraz znów próbują przerzucić tam mosty pontonowe. W dodatku jest to droga do Kramatorska i Słowiańska, miast ważnych dla terrorystycznego „DNR”. Jest gorąco. Bardzo gorąco.
– Nie martw się, wszystko będzie dobrze – Oleksandr przynajmniej raz dziennie próbuje wysyłać żonie taką wiadomość.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.