Dubrowka pozostanie tajemnicą
Dodano:
Prokuratura w Moskwie "zawiesiła" śledztwo w sprawie ataku terrorystycznego na teatr na Dubrowce z października 2002 r. W ten sposób akta sprawy pozostaną tajne.
Zdaniem adwokatata rodzin, których bliscy zginęli w teatrze, Igora Trunowa, władze nie chcą, żeby prawda wyszła na jaw.
Prokuratura przekazała właśnie bliskim ofiar postanowienie o "zawieszeniu śledztwa" w związku - jak to ujęła - "z nieustaleniem miejsca pobytu podejrzanych" -pisze gazeta.
Z dokumentu wynika sensacyjna wręcz informacja, że prokuratorzy za podejrzanych uważają 52 osoby, choć do tej pory twierdziły, że terrorystów, którzy zaatakowali teatr, było 39 i wszyscy zginęli w czasie szturmu sił specjalnych na teatr. Za sprawcę władze Rosji uważają jeszcze słynnego komendanta czeczeńskiego Szamila Basajewa, który zginął 9 września ubiegłego roku. W sumie więc 40 osób. - W decyzji prokuratury jest mowa o poszukiwaniu dwóch wymienionych z nazwiska terrorystów, Derihana Wahajewa i Hasana Zakajewa. Te nazwiska widzę pierwszy raz. Kim byli? Organizatorami? Pomocnikami napastników? Brali udział w ataku? Obawiam się, że nigdy się tego nie dowiemy - mówi Trunow.
- Prokuratura w praktyce zamknęła śledztwo, choć formalnie tylko je "zawiesiła". To z jej strony sprytna sztuczka. Dopóki śledztwo nie zostało formalnie zakończone, jego materiały są ściśle tajne. Ani ja, ani nikt z bliskich poszkodowanych nie mamy do nich dostępu - mówi Trunow. - W momencie zamknięcia postępowania władze musiałyby udostępnić nam wszystkie dokumenty. Wtedy dowiedzielibyśmy się, skąd raptem się wzięło jeszcze 12 terrorystów, jaką rolę w napadzie odgrywali tajemniczy Wahajew i Zakajew. I dowiedzielibyśmy się, kto w dniach dramatu kierował sztabem antykryzysowym, kto kierował szturmem. Ta informacja do dziś pozostaje tajemnicą.
Ponurych tajemnic Dubrowka ma jeszcze dziś bardzo wiele. Władze m.in, nigdy nie wyjaśniły, jakiego gazu użyły przed szturmem do uśpienia terrorystów i zakładników w sali teatru.
Nie wiadomo też, kto jest winny straszliwego bałaganu w czasie akcji ratowniczej, który kosztował życie wiwle ofiar. Przepadły też gdzieś kosztowności i spore, idące w tysiące dolarów ilości gotówki, znalezione przy zwłokach ofiar. Pytani o to prokuratorzy, odpowiadają mętnie, że w sprawę był zamieszany oficer FSB, który zginął w wypadku samochodowym.
Prokuratura przekazała właśnie bliskim ofiar postanowienie o "zawieszeniu śledztwa" w związku - jak to ujęła - "z nieustaleniem miejsca pobytu podejrzanych" -pisze gazeta.
Z dokumentu wynika sensacyjna wręcz informacja, że prokuratorzy za podejrzanych uważają 52 osoby, choć do tej pory twierdziły, że terrorystów, którzy zaatakowali teatr, było 39 i wszyscy zginęli w czasie szturmu sił specjalnych na teatr. Za sprawcę władze Rosji uważają jeszcze słynnego komendanta czeczeńskiego Szamila Basajewa, który zginął 9 września ubiegłego roku. W sumie więc 40 osób. - W decyzji prokuratury jest mowa o poszukiwaniu dwóch wymienionych z nazwiska terrorystów, Derihana Wahajewa i Hasana Zakajewa. Te nazwiska widzę pierwszy raz. Kim byli? Organizatorami? Pomocnikami napastników? Brali udział w ataku? Obawiam się, że nigdy się tego nie dowiemy - mówi Trunow.
- Prokuratura w praktyce zamknęła śledztwo, choć formalnie tylko je "zawiesiła". To z jej strony sprytna sztuczka. Dopóki śledztwo nie zostało formalnie zakończone, jego materiały są ściśle tajne. Ani ja, ani nikt z bliskich poszkodowanych nie mamy do nich dostępu - mówi Trunow. - W momencie zamknięcia postępowania władze musiałyby udostępnić nam wszystkie dokumenty. Wtedy dowiedzielibyśmy się, skąd raptem się wzięło jeszcze 12 terrorystów, jaką rolę w napadzie odgrywali tajemniczy Wahajew i Zakajew. I dowiedzielibyśmy się, kto w dniach dramatu kierował sztabem antykryzysowym, kto kierował szturmem. Ta informacja do dziś pozostaje tajemnicą.
Ponurych tajemnic Dubrowka ma jeszcze dziś bardzo wiele. Władze m.in, nigdy nie wyjaśniły, jakiego gazu użyły przed szturmem do uśpienia terrorystów i zakładników w sali teatru.
Nie wiadomo też, kto jest winny straszliwego bałaganu w czasie akcji ratowniczej, który kosztował życie wiwle ofiar. Przepadły też gdzieś kosztowności i spore, idące w tysiące dolarów ilości gotówki, znalezione przy zwłokach ofiar. Pytani o to prokuratorzy, odpowiadają mętnie, że w sprawę był zamieszany oficer FSB, który zginął w wypadku samochodowym.