Życie po Johnsonie: „Osobowości o ego wielkości Big Bena nie brakuje. Brakuje czegoś innego”

Dodano:
Boris Johnson zrezygnował z kierowania Partią Konserwatywną i zapowiedział, że ustąpi z fotela premiera Źródło: Newspix.pl
Torysi tkwią w podwójnym szpagacie. Partia była konserwatywna światopoglądowo i liberalna gospodarczo. Jednak dziś na każdej z tych osi próbuje łączyć ogień z wodą. W kwestiach ekonomicznych jest rozciągnięta między wolnym rynkiem i socjalizmem. W sprawach społeczno-światopoglądowych często ściga się z lewicą (to ona zalegalizowała śluby homoseksualne z prawem adopcji dzieci).

Właściwie od początku tego roku brytyjska polityka wyglądała jakby była próbą stworzenia sequela przeboju kinowego „Co mi zrobisz, jak mi złapiesz” z początku tego wieku. W filmie Stevena Spielberga główny bohater (grany przez Leonardo di Caprio), wykorzystując bardzo niekonwencjonalne metody działania, wodzi za nos całe FBI co chwila spektakularnie wyprowadzając Agencję w pole. Boris Johnson wprawdzie uroku di Caprio nie ma, ale również potrafi działać nieszablonowo – i w ten sposób utrzymywał się na stanowisku premiera dłużej niż ktokolwiek był w stanie przypuszczać.

W końcu go złapano. Na początku lipca Johnson – po niemal trzech latach w roli szefa rządu – zrezygnował z kierowania Partią Konserwatywną i zapowiedział, że ustąpi z fotela premiera, gdy zostanie wybrany jego następca. Dojdzie do tego najprawdopodobniej 5 września.

Kto zajmie jego miejsce na 10 Downing Street? Głośno swój akces zgłosiło 12 aspirantów. Nie należy jednak tych liczb traktować jako dowodu na imperialny rozmach brytyjskiej polityki.

Źródło: Wprost
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...