Węgrzy buntują się przeciwko Orbanowi. „Ta decyzja rządu to strzał w kolano”
Pierwsze protesty rozpoczęły się już w miniony wtorek po tym, jak węgierski parlament uchwalił nową reformę podatkową. Zmiany zwiększą podatek dla setek tysięcy drobnych przedsiębiorców. Agencja AFP zauważa, że to największy społeczny bunt na Węgrzech od początku kwietnia, gdy Fidesz wygrał kolejne wybory. We wtorek 19 lipca na ulice Budapsztu znów wyszyły tysiące ludzi. Jak pisze Onet, węgierski portal Blikk rozmawiał z protestującymi, którzy obawiają się bankructwa.
— Uważam, że ta decyzja rządu to strzał w kolano. Ceny były do tej pory niebotycznie wysokie, a będą nadal rosły i skończą się cięcia w opłatach za media, a Węgrzy będą musieli płacić ogromne rachunki. Wielu ludzi straci pracę, ja też obawiam się o własny los – powiedziała Noemi, jedna z protestujących kobiet. – Pracuję w trzech miejscach, żeby się utrzymać. Radzę sobie, a raczej radziłam, dzięki korzystnym podatkom dla mikroprzedsiębiorców. Teraz zastanawiam się, jak ochronić się przed bezrobociem – dodała.
Tysiące ludzi na ulicach Budapesztu. „Orban precz!”
Niektórzy protestujący przyznali, że obawiali się ograniczenia korzystnych podatków dla mikroprzedsiębiorców, ale nie przypuszczali, iż rząd Viktora Orbana zlikwiduje je całkowicie. Mikroprzedsiębiorcy obawiają się też, że po realizacji zleceń, które już mają zagwarantowane, skończą na minusie. Część protestujących boi się, że po reformie podatkowej nie będą nawet w stanie utrzymać się w Budapeszcie.
Reuters ocenia, że trwające protesty to dla Orbana największe wyzwanie od 2010 roku, gdy przejął władzę. W sobotę na ulicach Budapesztu protestowało około sześciu tysięcy osób. Brytyjski „The Guardian” relacjonował, że tłum skandował między innymi „Orban precz!”. W poniedziałek pojawiły się doniesienia, że na jednym z mostów w Budapeszcie policjant miał bez powodu użyć paralizatora wobec jednego z protestujących.