Jarosław Kaczyński powiedział o „Kaczorach”. Cała sala wybuchnęła śmiechem
Trwa ofensywa terenowa PiS. Jarosław Kaczyński odwiedził w weekend woj. wielkopolskie. W Koninie mówił o potrzebie „uzdrowienia” stosunków w Polsce. Dodał, że „dzieje się wiele rzeczy skandalicznych, niesłychanych i nic nie można zrobić”. – Weźcie państwo Wielkopolskę, ja znam historię, wiem, gdzie była granica zaborów i jaki wpływ ma to po dziś dzień – mówił lider Zjednoczonej Prawicy.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości wspomniał następnie o „hotelu w kształcie zamku” w Stobnicy. – Kiedyś były też na terenie tego województwa, bo to dawne województwo pilskie, Stokłosa, sprawy z tym powiedzmy sobie zapachem. Ja to sam wiem, bo jak w nocy zdarzało mi się przejeżdżać przez gminę, no przykro mówić, która nazywała się Kaczory – powiedział Kaczyński, po czym się zaśmiał.
Jarosław Kaczyński w Koninie. Wspomniał o gminie Kaczory
Razem z politykiem śmiechem wybuchnęli uczestnicy spotkania i rozległy się oklaski. Po krótkiej chwili lider Zjednoczonej Prawicy kontynuował urwany wątek i powiedział, że „trzeba była zamknąć obieg powietrza w samochodzie”. – No i co? Przyjechała telewizja? Ja nie wiem, czy tutaj wśród tych kamer jest TVN. TVN chyba przyjechał i ich „aresztowali”, zabrali im kamery – zaznaczył. Kaczyński nawiązał do tego, że nawet na oczach kamer można „kpić z różnych rzeczy i on nie chce takiej Polski”.
Z problem fetoru, o którym mówił prezes PiS, mieszkańcy Piły i okolic zmagali się przez lata. Na różnym etapie uciążliwe były nieprzyjemne zapachy, które dobiegały z Zakładu Przemysłu Ziemniaczanego i jednego z zakładów zajmującego się utylizacją padliny w Śmiłowie czy pilskiej drukarni, przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjnego lub spalarni kawy.