Dziwna Wiosna – od niepewności do muzycznego ognia. Dawid Karpiuk: Musisz przestać się chować
Maciej Drzażdżewski, „Wprost”: Dziwna Wiosna ma bardzo intensywne lato
Dawid Karpiuk: Tak i ten sezon się dla nas dopiero zaczyna. Zagraliśmy we Wrocławiu przed Kings of Leon, zaraz gramy w Olecku, potem w sierpniu dwa Męskie Grania, Pol’and’Rock, Olsztyn Green, gramy też koncert w amfiteatrze w Ełku. We wrześniu mamy Great September w Łodzi i jeszcze jedną zajebistą rzecz, na którą strasznie się cieszę – gramy w Hipisówce w Bieszczadach. Jak pomyślę sobie o tym końcu koncertowego lata w Bieszczadach, to nie wiem, czy nie zostanę tam na dłużej. Pewnie nie zostanę – cały październik gramy po klubach.
Ta intensywność wpisuje się w tempo waszej pracy. Bo pędzicie niczym Steve McQueen w „Bullicie” przy akompaniamencie ryczącego gitarowego silnika. Rok temu w lipcu pierwsza płyta, a już za moment pojawi się pierwszy singiel z drugiej płyty, której premierę zaplanowaliście na jesień. To jest ogrom pracy i mam wrażenie, że jesteście tym strasznie zajarani, mam rację?
Jesteśmy. Ja w ogóle mam tak, że trochę nadganiam, bo muzyką zajmowałem się dawno temu, ale mając dwadzieścia parę lat lekko oszalałem i kiedy już się z tego szaleństwa otrząsnąłem, okazało się, że właściwie nic nie umiem. Chciałem się nauczyć jakiegoś zawodu. Z pomocą dobrych osób nauczyłem się dziennikarskiego pisania. Jak już nadgoniłem, co miałem do nadgonienia pomyślałem, że czas wrócić do muzyki. I teraz nadrabiam tę straconą dekadę. Więc zapierdalamy i to jest super.
To niesamowite, że rok temu zagraliśmy swój pierwszy koncert jako Dziwna Wiosna, a niemal dokładnie w rocznicę tego wydarzenia zagraliśmy na stadionie we Wrocławiu przed King of Leon.
Do tego wszystkiego cały czas pracuję i kończę pisać książkę. Nie śpię, nie mam wolnych dni, ale dzięki temu ta druga płyta wyjdzie pewnie jesienią.