Pawłowicz rzuciła wyzwanie Tuskowi. Wszystko przez „Sztokholm” Kaczyńskiego
Prezesa PiS pytano podczas spotkania z mieszkańcami Konina, czy będzie domagał się reparacji wojennych od Rosji, analogicznie do reparacji wojennych od Niemiec. – Niemcy są nam bardzo dużo winni, Rosjanie może trochę mniej, ale można się spierać, bo cały PRL im zawdzięczamy. Niemcy funkcjonują w świecie cywilizowanym i niezależnie od tego, że powołują się na triki prawne twierdząc, że nic nam się nie zależy, to jednak nacisk moralny jest czymś, co daje jakąś szansę po latach na sukces – mówił Kaczyński.
Dalej prezes PiS chciał użyć określenia „syndrom sztokholmski”, ale nie potrafił wymówić drugiej części tego zwrotu. – Chodzi o Sztokholm – stwierdził krótko po chwili. Jak później wyjaśniał, jeżeli „ktoś tego kompleksu nie ma, to coś takiego nie może przyjść do głowy”. – Chodzi w nim o to, że ofiara miłuje swojego prześladowcę – tłumaczył.
Takiej wpadki nie mógł przeoczyć Donald Tusk, lider przeciwnego politycznie obozu. „I cóż, że ze Szwecji. Takie sztokholmskie językowe zadanie na smartfonie znalazłem. Wystarczy poćwiczyć” – pisał na Twitterze, zaczepiając prezesa PiS. Na zaczepkę Tuska odpowiedziała od razu aktywna w mediach społecznościowych sędzia Krystyna Pawłowicz, była posłanka PiS.
„Panie przewodniczący Donaldzie Tusku, a proszę szybko powiedzieć »roraty« lub »rabarbar«… »Albo król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego«… Wystarczy poćwiczyć… No, proszę próbować, poczekamy” – pisała, zwracając uwagę na wadę wymowy polityka, który ma problemy z literą „r”.