Archie Battersbee nie żyje. Losy 12-latka śledził cały świat

Dodano:
Archie Battersbee Źródło: Hollie Dance, archiwum prywatne
Archie Battersbee zmarł – poinformowała w sobotę 6 sierpnia matka 12-latka. Media na całym świecie relacjonowały walkę rodziny, która domagała się nieodłączania chłopca od aparatury podtrzymującej życie.

Ostatnie akty walki o Archiego rozgrywały się przed weekendem. W czwartek 4 sierpnia matka 12-latka Hollie Dance złożyła do Sądu Najwyższego wniosek o przetransportowanie syna do hospicjum. W piątek brytyjski wymiar sprawiedliwości prośbę odrzucił. Matka chłopca tłumaczyła mediom, że chciała przenieść go do hospicjum, by tam „spędzić z nim ostatnie chwile” w prywatności i z pozostałymi członkami rodziny. Sąd stwierdził, iż „ nie leży to w najlepszym interesie” pacjenta, którego niestabilny stan przy takich przenosinach musiałby się pogorszyć.

W sobotę kobieta poinformowała media, że jej syn zmarł w Royal London Hospital o godz. 12:15 czasu brytyjskiego. Wcześniej tego dnia został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. – Jestem najbardziej dumną mamą na świecie. Taki piękny, mały chłopiec. Walczył do samego końca – mówiła z łzami Hollie Dance.

12-latek doznał udaru

7 kwietnia tego roku 12-latek został znaleziony nieprzytomny w swoim domu przez matkę. Kobieta przypuszczała, że chłopiec mógł brać udział w internetowym wyzwaniu, polegającym na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu. Chłopak doznał udaru mózgu i nie odzyskał przytomności. Lekarze byli zdania, że doszło do śmierci pnia mózgu. Od dnia wypadku chłopiec przebywał na oddziale intensywnej terapii.

Tragiczny wypadek Archiego

Sądowa batalia pomiędzy rodziną 12-letniego Archiego a brytyjską służbą zdrowia ciągnęła się od kilku miesięcy. Lekarze dawno stwierdzili śmierć kliniczną chłopca i rekomendowali odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie, co poparli sędziowie każdego szczebla wymiaru sprawiedliwości. Bliscy pozostającego w śpiączce Archiego robili jednak wszystko, by nie dopuścić do jego śmierci. Odwoływali się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i brytyjskiego Sądu Najwyższego, ale obie instytucje poparły głos lekarzy.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...