Joanna Brodzik dla „Wprost”: Elementy medytacji można znaleźć w kuchni, obierając ziemniaki

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz „Wprost”: Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że pani poza aktorstwem rozwija się również na innych polach. Wynikiem czego jest książka „Umami. Opowieści i przepisy”.
Joanna Brodzik: To, że tę książkę zaczęłam pisać i ją skończyłam rok i 2 miesiące później i że ta przygoda z „Umami” wciąż trwa: odbywają się spotkania autorskie, i warsztaty kulinarne – to jest najlepszy dowód na to, że nawet z najgorszego czasu może wyniknąć coś, co stanie się nową przygodą i podróżą. „Umami” to prezent w postaci wymarzonej, wyśnionej gawędy kulinarnej, który podarowałam najpierw sobie, a teraz, jak się okazuje, coraz większej liczbie czytelników. Dla mnie ta książka była przede wszystkim antidotum na ograniczenia i to, co pandemia mi odebrała, czyli brak ludzi, możliwości biesiadowania przy wspólnym stole i niemożność podróży, czyli szansy, żeby te nowe „stoły” odkrywać.
W tej książce w jednym miejscu mogłam zebrać wszystkie okruszki mojej pasji porozrzucane po różnych zakamarkach komputera, mieszkania, w pudełkach, zeszytach, na stronach książek kulinarnych i zabazgranych serwetkach. Przepełnia mnie poczucie wdzięczności za to, czego nie mogłam, pisząc, przewidzieć.
Powtarzam sobie, patrząc na kolejkę osób czekających na dedykację w swoim egzemplarzu:
A teraz Brodzik zapamiętaj ten moment, bo jak będziesz narzekać, że jest beznadziejnie, to będziesz mogła przypomnieć sobie, że nie ma tego złego, czego nie możesz zamienić, odwrócić, przetransponować i zbudować na tym czegoś dobrego i sensownego. Dla siebie i dla innych.
To, co się dzieje, to, co się odpala i w czytelnikach, i w możliwościach, które się dla mnie pojawiają, jest naprawdę fantastyczne. Z ogromną ciekawością przyglądam się temu i nie mogę się odczekać, co będzie za następnym rogiem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.