Pięć miesięcy czeka na ciało męża. „W środku jestem martwa. Chciałabym pochować cokolwiek. Choćby jego but”
Tamara jest moją rodaczką, pochodzi z Podola. Ze zwykłej, jak sama mówi, przeciętnej ukraińskiej rodziny, która z pokolenia na pokolenie odchodziła od tradycji. Ale na wielu zdjęciach Tamara jest ubrana w dawne stroje ludowe, ładna jak obrazek z muzeum etnograficznego.
Młoda kobieta sama nie potrafi wyjaśnić, skąd tak bardzo kocha stare ubiory. Pierwszą wyszywaną ręcznie koszulę kupiła na jarmarku w Tarnopolu i tamże zakochała się we wszystkim ludowym. Śmieje się, że na zawsze zapamięta ten dzień – 28 sierpnia 2011.
„Nie ja wybrałam ubrania, ubrania wybrały mnie” – mówi Tamara. Kobieta szczerze wierzy, że są wybrani ludzie, misją których jest przenosić coś z przeszłości w przyszłość. Uważa się za jedną z nich. Może dlatego ma w sobie siłę, by otwarcie mówić o przeżywaniu zaginięcia męża – bohatera pułku Azow.
Tamara pokazuje pięć zdjęć, w których się zmieściło całe jej życie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.