Kaczyński o człowieku, którego ostre karanie przez PiS „kosztowało życie”. O kogo chodzi?

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w niedzielę spotkał się z mieszkańcami Mielca (woj. podkarpackie). Mówił o ostrym karaniu polityków obozu rządzącego.
– Czy my przyjmujemy zasadę pana Neumanna, że sądy są nasze i póki jesteś w PO to ci nic nie zrobią? Nie. My karzemy naszych ludzi. Karzemy tak ostro, że nawet w jednym wypadku to kosztowało tego człowieka życie. Nie będę tutaj wymieniał nazwiska, ale tak było — oświadczył. — A że nie jesteśmy idealni, że różne rzeczy się zdarzają. No zdarzają się. Nie ma na świecie ludzi idealnych, nie ma ludzi bezgrzesznych, poza Chrystusem i Maryją. I nam się różne rzeczy zdarzają, ale my na to reagujemy — kontynuował.
Te słowa wywołały liczne spekulacje dotyczące tego, którego polityka miał na myśli Jarosław Kaczyński.
Ostre słowa prezesa PiS w Mielcu. „Chodziło o senatora Koguta”
„Rzeczpospolita” napisała, że „chodziło o byłego senatora PiS, Stanisława Koguta”. Dziennik powołał się na anonimowych rozmówców w partii. Kogut
Stanisław Kogut zmarł 18 października 2020, w Gorlicach w wieku 67 lat.„Tata zmarł w wyniku rozległego zawału serca. Jest mi bardzo przykro, że tata odszedł w momencie, kiedy był atakowany za jakąś korupcję” – mówił w rozmowie z „Super Expressem” syn polityka.
Kogut miał wywrzeć wpływ na wydanie decyzji o umorzeniu postępowania administracyjnego, które dotyczyło wpisania do rejestru zabytków budynku dawnego hotelu Cracovia i kina Kijów w Krakowie. W zamian za to senator miał przyjąć obietnicę udzielenia prezydentowi miasta korzyści majątkowej o znacznej wartości, w kwocie 1 miliona złotych. Drugi zarzut dotyczy przyjęcia przez senatora korzyści majątkowej.
W 2017 roku Prokuratura Krajowa wnioskowała o uchylenie Kogutowi immunitetu. Senatorowie zagłosowali jednak wówczas przeciwko.
W kolejnej kadencji Stanisław Kogut, zawieszony w PiS, nie otrzymał reelekcji, co dało CBA możliwość zatrzymania go. Stanisław Kogut trafił w ręce CBA w styczniu 2020 roku, do kwietnia przebywał w areszcie. Obrońcy byłego polityka powoływali się wówczas na zły stan zdrowia swojego klienta.