Tragiczna śmierć 57-latka. Zaatakowały go szerszenie, ich gniazdo było uszkodzone
Do tragedii doszło 15 września w niewielkiej miejscowości Tłoki, oddalonej o około 5 km od Wolsztyna. Jak informuje „Fakt”, 57-letni pan Janusz był najmłodszą osobą z rodzeństwa. Jego siostry wyprowadziły się z domu, a on został w gospodarstwie wraz z rodzicami. Po ich śmierci mieszkał sam.
Nie żyje mężczyzna zaatakowany przez szerszenie
Zwłoki mężczyzny znaleziono w czwartek wieczorem w domu na podłodze po tym, jak na miejsce około godz. 22 przyjechały służby. 57-latka zaatakowały szerszenie, a mężczyzna nie zdążył nawet wezwać pomocy. Pierwsi o tragedii dowiedzieli się członkowie rodziny ofiary, których zaalarmował jeden z mieszkańców.
– Istotne w tej sytuacji jest to, że zarówno w budynku, jak i jego sąsiedztwie latały szerszenie. Okazało się, że owady miały na strychu gniazdo, które zostało uszkodzone. Okoliczności uszkodzenia nie są znane – poinformował Oficer Prasowy Wojciech Adamczyk, cytowany przez lokalny portal wolsztyn.naszemiasto.pl. Usunięciem szerszeni z okolicy domu zajęła się straż pożarna.
– Podejrzewamy, że brat chciał sam poradzić sobie z gniazdem szerszeni. Wiadomo, że tak się nie powinno robić, ale to pewnie był odruch. Ktoś go widział, jak szedł po strażaków. Prawdopodobnie ich nie zastał i chciał rozwiązać problem na własną rękę. Źle zrobił, ale na pewno nie zasłużył na taką straszną śmierć. Myślałam, że nas wszystkich przeżyje, bo był najmłodszy z rodzeństwa, ale, niestety, stało się inaczej – mówi „Faktowi” pani Grażyna, siostra zmarłego.
Lekarz wezwany na miejsce stwierdził, że mężczyzna zmarł na skutek wstrząsu anafilaktycznego. Ciało mężczyzny na polecenie prokuratury zostało wydane rodzinie.