Ciemna strona ukraińskiej kontrofensywy. Rosjanie wypchnięci z Bachmutu
– To jest teatr – mówi o rosyjskiej mobilizacji Dmytro z jednostki zabezpieczenia logicznego, którą odwiedzamy w rejonie bachmuckim. – Idą w ilość, nie w jakość, to po prostu d**a – wzrusza pogardliwie ramionami. Rozmowę przerywa gradobicie, a raczej gradowylot. – Nasze – mówi Dmytro i kontynuuje myśl. – Rosjanie mają dużą populację, ale za tym nie idą umiejętności. Widocznie chcą ją zmniejszyć, wysyłając swoich tu – uważa. Jego kolega Taras wtóruje: – Nie ma się czego bać, u nich ilość nie przekłada się na jakość. Nie są żadnym zagrożeniem dla ukraińskiej armii. To, ile oni piją, nie pozwoli im na żadne wojenne funkcjonowanie – przyznaje żołnierz.
Kilka dni temu Rosjanie weszli do Bachmutu, ale zostali z niego wypchnięci przez zbrojne siły Ukrainy. Te ostatnie w oficjalnych komunikatach dość niechętnie o tym fakcie mówiły. Pojechaliśmy więc do Bachmutu, by porozmawiać z mieszkańcami i sprawdzić, co się stało.
– Kilka dni temu grupa rosyjskich żołnierzy weszła do miasta, w centrum rozegrała się prawdziwa bitwa, byliśmy atakowani w każdy możliwy sposób – opowiada Mykoła.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.