Wstrząsająca historia Ukrainki, którą więzili Rosjanie. „Rozebrali mnie siłą, położyli na stole”
10 września pojawiły się pierwsze doniesienia, że siły rosyjskie wycofały się z miasta Izium i kilku innych osad w obwodzie charkowskim. Do sieci trafiały kolejne nagrania wojsk ukraińskich, które weszły do strategicznego miasta. Jednocześnie na jaw wychodziła skala rosyjskich zbrodni. Ukraińcy informowali o masowych grobach, w których odnajdywano ciała ze śladami tortur.
Kolejnym dowodem na wstrząsające zbrodnie, których dopuszczali się Rosjanie, jest historia Ałły. Kobieta opowiedziała swoją historię dziennikarzom „The Washington Post”. Opisywała, że rosyjskie służby zaczęły odwiedzać dom, w którym mieszkała z mężem. Twierdzili, że szukają broni lub jej syna, którego podejrzewali o pracę w SBU. Później, wraz z mianowanym przez Rosjan burmistrzem, żądali od niej powrotu do pracy w charkowskim przedsiębiorstwie gazowniczym.
Przed domem pojawiły się dwa samochody. „Nie wyjdziesz stąd żywa”
Ałła relacjonowała, że 1 lipca przed jej domem pojawiły się dwa samochody, oba oznaczone literą „Z”, z których wyskoczyło około 10 mężczyzn. Zarzucili jej i mężowi worki na głowy, zawiązali ręce taśmą i wepchnęli do bagażników. „Będziemy tu bić Ukraińców, nie wyjdziesz stąd żywa. Albo przyjmiesz nasze zasady i przyznasz, że mieszkasz w Rosji albo zginiesz. I nikt cię nie znajdzie, nigdy” – usłyszała Ałła od Rosjan.
Kobieta została zamknięta w szopie, którą Rosjanie wykorzystywali jako areszt i miejsce tortur. Po godzinie w ciemnym pomieszczeniu pojawiło się sześciu mężczyzn, którzy założyli jej worek na głowę, zaprowadzili do pobliskiego budynku i zażądali, aby się rozebrała. Ałła odmówiła. – Rozebrali mnie siłą, położyli na stole i zaczęli dotykać – powiedziała. I dodała, że Rosjanie się śmiali.
Wstrząsająca historia Ałły. „Zapytał, kto pierwszy mnie zgwałci”
Następnie dowódca ustalił, że Ałła powinna być naga od pasa w dół, gdy mężczyźni będą wchodzić do szopy. – Zaczęłam płakać i krzyczeć, ale on zdjął mi ubranie i zapytał swoich żołnierzy, kto pierwszy mnie zgwałci – relacjonowała dziennikarzom. Opisywała, że dowódca przez trzy dni dotykał ją i zmuszał do uprawnia seksu. Jej mąż był wtedy więziony w garażu niedaleko. Ałła wspominała, że słyszała krzyki męża, gdy był bity przez Rosjan. Słyszała też, jak powiedzieli mu, że dowódca zgwałcił jego żonę.
Ałła dostała od Rosjan dwa wiadra, jedno jako toaletę, a drugie jako pojemnik na kaszę i chleb. Opisywała, że w szopie było tak duszno, że trudno było złapać oddech. Na ścianie wyryła swoje imię, aby zostawić po sobie ślad. – Byłam zdecydowana popełnić samobójstwo. Wewnątrz stodoły były jakieś kolce, a ja miałam stanik, więc pomyślałam o powieszeniu się. Nie udało się. Zaczęłam płakać. Płakałam przez cały czas. Usłyszeli mój płacz i wrócili, i znowu zaczęli mnie nękać – powiedziała Ałła.
Rosjanie żądali od Ałły informacji. Torturowali ją prądem
Kobieta wspominała również, że przez dziurę w ścianie zobaczyła, jak Rosjanie wloką jej męża, który pobity był tak mocno, że nie mógł stać. Od niej domagali się informacji odnośnie dostaw gazu w Iziumie, razili przy tym jej stopy prądem. – Nie potrafię wyrazić, jaki to był ból – powiedziała Ałła. Rosjanie twierdzili, że kobieta kłamie, jednak w końcu uznali, że są zadowoleni z informacji, które im przekazała. Wtedy oznajmili, że Ałła i jej mąż zostaną wypuszczeni.
10 lipca Rosjanie znów zawiązali im oczy, po czym porzucili na poboczu drogi przy stacji benzynowej. Małżeństwo zdecydowało, że ucieknie przez Rosję, Białoruś i Polskę do części Ukrainy, która nie była zajęta przez Rosjan. Tam Ałła przeszła leczenie ginekologiczne. We wrześniu, po wyzwoleniu Iziumu, zdecydowali się wrócić do rodzinnego miasta, gdzie dołączył do nich syn.