Nagrania z domu rosyjskiego żołnierza trafiły do sieci. Powód może zaskakiwać
Rosyjscy żołnierze masowo kradną w Ukrainie najróżniejsze przedmioty. Grabią również domy Ukraińców, z których wynoszą nie tylko drogocenne przedmioty, ale niemal wszystko, co może mieć jakąkolwiek wartość. W czerwcu Ministerstwo obrony Ukrainy opublikowało ranking najbardziej zaskakujących rzeczy, które padają łupem złodziei. Znalazły się na niej kotły grzewcze, skarpetki, buty wojskowe, toalety, a nawet budy dla psów.
Rosjanin ukradł kamerę, która nagrywała w jego domu
Niezależny kanał informacyjny Nexta i ukraińskie media donoszą o kolejnej kradzieży, której dokonał jeden z Buriatów walczących w szeregach rosyjskiej armii. Łupem wojskowego padła kamera. „Buriat ukradł kamerę w Łymanie i zainstalował ją w swoim domu jako element wystroju, nawet nie zmieniając niczego w ustawieniach. Teraz właściciel kamery może codziennie obserwować życie bezmózgiego okupanta” – informuje Nexta. W sieci pojawiły się też nagrania z domu żołnierza, a internauci zwracają uwagę, że wnętrza mieszkania wyglądają bardzo skromnie.
Żołnierze chwalili się, co ukradli w Ukrainie
W kwietniu na okupowanym Półwyspie Krymskim oraz na Białorusi powstały nawet targowiska, na których handlowało się skradzionym mieniem. Szabrownicy nie narzekali na brak klientów, gdyż oferowali samochody, sprzęty gospodarstwa domowego czy elektronikę w bardzo niskich cenach. Sztab Generalny Sił Zbrojnych publikował również zdjęcia, na których widać było biżuterię oraz dolary i funty znaleziono przy zwłokach rosyjskiego żołnierza.
Ukraiński wywiad przechwycił też rozmowy telefoniczne, na których słychać było, jak Rosjanie opowiadają o skradzionych przedmiotach. Żona jednego z nich pytała, czy nie mógłby przywieźć z wojny laptopa albo sportowych ubrań. Z kolei na początku maja rosyjskie wojska w okupowanym Melitopolu ukradły cały sprzęt jednego z dealerów maszyn rolniczych. Z ustaleń CNN wynikało, że warte około 5 milionów dolarów pojazdy zostały wysłane do Czeczenii. Tam jednak okupantów czekała niespodzianka, bo maszyny miały nadajniki GPS. Ukraińcy nie tylko wiedzieli, gdzie jest sprzęt, ale mogli też zdalnie go unieruchomić.