Wyciekło nagranie z zamkniętego wykładu Kaczyńskiego. „Wałęsa to dowód na istnienie Boga”
Działalność Akademii Prawa i Sprawiedliwości została oficjalnie zainaugurowana 14 października. Na czele instytucji stoi Krzysztof Szczucki. – To projekt intelektualno-kompetencyjny, który pozwoli nam znaleźć odpowiedzi na kluczowe pytania zadawane przez wyborców. Już dziś musimy rozmawiać o tym, jaką Polskę chcemy widzieć, gdy przejdziemy przez obecne zawirowania gospodarcze i geopolityczne – tłumaczył.
W zjazdach Akademii będzie uczestniczyło około 150 działaczy partii rządzącej. W gronie wykładowców znaleźli się m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz szef PKN Orlen Daniel Obajtek, a także minister Marlena Maląg. Inauguracyjny wykład wygłosił Jarosław Kaczyński. Stacja TVN24 ujawniła, o czym mówił prezes PiS.
Jarosław Kaczyński o Lechu Wałęsie
Były wicepremier wspominał koniec PRL i początki III Rzeczpospolitej. – Po wyborach rozpoczęła się operacja nowa, związana z pomysłem, żeby w Polsce była demokracja, ale bez partii politycznych. Laicka lewica chciała przejąć władzę w Polsce. Dla ludzi młodszych najlepiej będzie wyjaśnić to środowisko, odwołując się do "Gazety Wyborczej". Oczywiście nie w stanie dzisiejszym, oszalałej sekty lewackiej. Oni wtedy może gdzieś w głębi duszy to mieli, ale dobrze to ukrywali – stwierdził prezes PiS.
Część swojego przemówienia Jarosław Kaczyński poświęcił powstawaniu Porozumienia Centrum. Przy okazji nie szczędził gorzkich słów pod adresem Lecha Wałęsy. – Mój świętej pamięci brat nigdy do tej partii nie należał, ale był już wtedy faktycznym zastępcą Wałęsy. Wałęsa pracował godzinę dziennie, bo jego kwalifikacje intelektualne były takie no… nie tak złe, jak dzisiaj. Ale takie, jakie były, przy połączeniu z jakąś taką intuicją polityczną…Często mówię, że Wałęsa jest dowodem na istnienie Boga. By człowiek o takim poziomie, miał jednocześnie w pewnej dziedzinie tak ewidentne zdolności, to bez Pana Boga się nie da wyjaśnić – tłumaczył polityk.
Prezes PiS przyznał, że „bierze na siebie pełną odpowiedzialność za forsowanie Wałęsy”. Przeciwnikiem takiego rozwiązania miał być Lech Kaczyński. — Należał do tych, którzy uważali, że w żadnym razie nie da się go okiełznać i ma on koncepcję inną, niż nam się wydaje. To się niestety później potwierdziło — powiedział.
Jarosław Kaczyński o sporze cywilizacyjnym
Podczas inauguracji Akademii PiS Jarosław Kaczyński wspominał także spory kulturowe. Mówił m.in. o dyskusji nt. prawa aborcyjnego, która zakończyła się zawarciem kompromisu w 1993 roku. - Było cudem, że to zostało uchwalone, bo większość była przeciw. Były dwie koncepcje, jak to wyrzucić. Zwolennicy jednej koncepcji głosowali przeciwko drugim, dzięki temu myśmy uzyskali minimalną większość. Takich przekleństw, jakich oni wobec siebie używali, a ja niejedno w życiu słyszałem, to nie słyszałem. To był rekord, Mount Everest. Jak oni się na siebie nawzajem rzucili - opowiadał prezes PiS.
W opinii byłego wicepremiera spór kulturowy, który dziś nam towarzyszy, który jest zjawiskiem światowym, który dokonuje ekspansji wobec naszego kraju, który jest wyjątkowo ważny, wyjątkowo groźny, ale który jest tematem odrębnym, który musi żyć w naszym myśleniu o naszej rzeczywistości, bo zwycięstwo tej tendencji oznacza załamanie się naszej cywilizacji.
— Każde społeczeństwo, gdzie takie najbardziej podstawowe elementy tożsamości charakterystyczne dla naszej cywilizacji, instytucji charakterystycznych dla naszej cywilizacji, zostaną zakwestionowane, się rozleci. Począwszy od tożsamości kobiet i mężczyzn, a skończywszy na rodzinie, na wszelkiego rodzaju rygorach obyczajowych, które są rygorami, ale są absolutnie potrzebne dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa — podsumował polityk.