Chmury dymu nad rosyjskim miastem. „Świętują wprowadzenie stanu wojennego”
W Biełgorodzie położonym nieopodal granicy rosyjsko-ukraińskiej doszło do silnej eksplozji. Pożar wybuchł na podstacji elektrycznej. Do sieci trafiły nagrania, na których widać kłęby czarnego dymu unoszące się nad miastem znajdującym się w pobliżu Donbasu. Rosyjskie władze w oficjalnym komunikacie podały kuriozalne powody eksplozji. Z informacji przekazanych przez gubernatora obwodu biełgorodzkiego wynika, że transformator podstacyjny został wyłączony z powodu przepięcia. W Biełgorodzie już świętują wprowadzenie stanu wojennego - napisano w jednym z komentarzy na Twitterze.
19 października podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Władimir Putin ogłosił, że podpisał dekret wprowadzający stan wojenny na terytorium obwodów chersońskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego. To tereny, które anektowano podczas pseudoreferendów.
Wojna w Ukrainie. Niespokojnie w Biełgorodzie
Pożar na podstacji elektrycznej to kolejny w ostatnich dniach incydent w Biełgorodzie. W połowie października ukraińskie media informowały o wybuchach na terenie magazynów z uzbrojeniem w Biełgorodzie. Z kolei rosyjskie media donosiły głównie o zniszczonym wielopiętrowym budynku. Władze miasta podały, że trafiony został szesnastopiętrowy blok przy ulicy Gubkin 42, położony kilka kilometrów od centrum. Znajduje się w nim około 80 mieszkań. Gubernator przyznał też później, że trafiony został również skład amunicji.
Według Rosjan na wielopiętrowy budynek spadły odłamki zestrzelonej przez obronę przeciwlotniczą ukraińskiej rakiety. Rosyjskie kanały na Telegramie donosiły też jednak, że spaść mogła rakieta wystrzelona przez Rosjan. Pocisk miał wystartować z Biełgorodu i zmierzać w stronę Ukrainy.
Dzień później w ogniu stanęła elektrociepłownia. Gubernator regionu poinformował, że pożar wybuchł na skutek „ponownego ostrzału”.