Fala przemocy na „wyspie miłości”. 30 osób zginęło po największej masakrze od lat

Dodano:
Wyspy Kiriwina należące do Papui-Nowej Gwinei, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Mouskie
Do walk doszło pomiędzy dwoma skłóconymi po wyborach plemionami. W jednym z meczów zginęła jedna osoba, co wywołało chęć zemsty. Sprawy wymknęły się spod kontroli, kiedy niszczono ogródek z batatami. Przeludnienie i zmieniający się klimat utrudnia zbiory.

Ponad 30 osób zginęło, a kolejne 15 uznaje się za zaginione w wyniki walk plemiennych na wyspie Kiriwina należącej do Papui-Nowej Gwinei. Rząd oficjalnie nie potwierdził jeszcze liczby ofiar. Walki rozegrały się pomiędzy dwoma spokrewnionymi ze sobą ludami Kulumata i Kuboma, które są ze sobą skłócone od czasu lipcowych wyborów powszechnych – poinformował The Guardian.

Do pierwszych starć doszło w ubiegłym miesiącu, kiedy to jeden z mężczyzn po stronie plemienia Kuboma został zabity, a drugi hospitalizowany podczas bójki w meczu piłki nożnej. To wywołało chęć zemsty. Agencja AFP podała, że „sprawy wymknęły się spod kontroli” po niedawnym zniszczeniu ogródków z batatami. W ostatnich latach na wyspach panuje przeludnienie, a zmieniający się klimat utrudnia zbiory.

Papua-Nowa Gwinea. Tragiczni bilans starć między dwoma plemionami

W efekcie w poniedziałek szturmowano m.in. lokalne urzędy, a nad walkami nie mogła zapanować nawet starszyzna kościelna i lokalne służby. Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Peter Tsiamalili Jnr przekazał, że we wtorek wysłano specjalny zespół policji ze stolicy kraju (Port Moresby), aby opanować sytuację.

Przemoc plemienna została m.in. nasilona przez powszechny dostęp do broni palnej. The Times zaznaczył, że większość osób została jednak ranna w wyniku ataku maczetami, ale używano wszystkiego, czym można zranić drugą osobę m.in. łomów, kamieni czy noży do krzewów. Lokalni mieszkańcy ubolewali, że w miejscu, które znane jest jako „wyspa miłości”, dochodzi do takich aktów przemocy, których nie doświadczono od dziesięcioleci.

Źródło: The Guardian / The Times / AFP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...