Wstrząsające relacje świadków paniki w Seulu. „Ludzie upadali jak domino”
Do wybuchu paniki doszło w sobotę późnym wieczorem podczas imprezy z okazji Halloween, w której brały udział dziesiątki tysięcy osób. Ludzie tratowali się w wąskich uliczkach popularnej, rozrywkowej dzielnicy Itaewon, w pobliżu hotelu Hamilton. Według najnowszych informacji przekazanych przez agencję Yonhap zginęło co najmniej 151 osób, 82 zostały ranne, w tym19 poważnie. Ofiary to w większości młodzież w wieku około 20 lat. Straż pożarna zaznaczyła, że tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć. Wśród ofiar śmiertelnych jest 19 obywateli Iranu, Uzbekistanu, Chin i Norwegii.
Tragiczny w skutkach wybuch paniki w Seulu
Choć Halloween nie jest szczególnie popularnym świętem w Korei Południowej, to sobotnia impreza przyciągnęła tłumy młodych ludzi przebranych w kostiumy, bo była pierwszym takim wydarzeniem od trzech lat. W poprzednich latach imprezy nie odbywały się ze względu na ograniczenia pandemiczne.
Na nagraniach wideo, które trafiły do sieci, było widać jak ratownicy i zwykli ludzie próbowali ratować leżących na ulicach poszkodowanych, wykonując reanimację. Służby otrzymały dziesiątki zgłoszeń o zatrzymaniu akcji serca i problemach z oddychaniem.
Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol ogłosił żałobę narodową. Przemawiając na żywo do narodu, powiedział, że ta „tragedia i katastrofa nigdy nie powinny mieć miejsca”.
„Ludzie upadali jak domino”
Z relacji świadków, które przytacza południowokoreańska agencja, wynika, że duża grupa ludzi wpadła do biegnącej w dół alejki o szerokości około 4 metrów i została natychmiast zepchnięta przez innych. Jeden ze świadków relacjonuje, że ludzie pchali się, krzyczeli i „upadali jak domino”. „Myślałem, że też zostanę zmiażdżony na śmierć” – napisał w mediach społecznościowych. Inni wskazują, że to, co działo się na ulicach dzielnicy Iaewon to były „sceny jak z filmu” albo „jak z wojny”. Część świadków obwinia właścicieli pobliskich sklepów i barów, którzy mieli nie pozwolić ludziom schronić się w środku.
Wskazują też, że jeszcze przed wybuchem paniki tłum stawał się coraz bardziej niesforny. 21-letni Moon Ju-young powiedział Reutersowi, że miejsce to było ponad 10 razy bardziej zatłoczone niż zwykle.
Agencja Yonhap wskazuje, ze to najtragiczniejszy w skutkach wybuch paniki w historii Korei Południowej i największa tragedia w tym kraju od czasu zatonięcia promu Sewol w 2014 r., gdy zginęło 304 osoby.