Brytyjska ambasador wezwana przez rosyjskie MSZ. Przed budynkiem czekała niemiła niespodzianka
Przypomnijmy: w ubiegłą sobotę, 29 października, Rosjanie poinformowali o odparciu ataku dronów w Zatoce Sewastopolskiej na anektowanym Półwyspie Krymskim. Celem dronów była baza floty Floty Czarnomorskiej.
„Żaden z obiektów w mieście nie został trafiony. Sytuacja jest pod kontrolą. Wszystkie służby operacyjne są w gotowości” – poinformował we wpisie na Telegramie Michaił Rażdżew, szef rosyjskiej administracji w Sewastopolu.
Rosja oskarża Wielką Brytanię ws. ataku dronów na Krym
Jak donosi agencja Reutera, w czwartek, 3 listopada, władze Rosji wezwały do siedziby MSZ ambasador Wielkiej Brytanii Deborah Bronnert. Wezwanie miało związek ze wspomnianym atakiem.
Zdaniem Kremla, nalot dronów został przeprowadzony przez armię ukraińską, jednak w jego przygotowanie miała rzekomo być zaangażowana brytyjska marynarka wojenna. Władze w Londynie już kilka dni temu zaprzeczyły tym oskarżeniom.
Protestujący skandowali antybrytyjskie hasła
Ambasador Bronnert przybyła do siedziby rosyjskiego MSZ w godz. 10:30 czasu lokalnego (tj. godz. 8:30 obowiązującego w Polsce czasu środkowoeuropejskiego). Jej wizyta potrwała ok. pół godziny.
Warto wspomnieć, że przed budynkiem czekała na Bronnert niewielka grupa protestujących, którzy skandowali antybrytyjskie hasła. Mieli oni również transparent z napisem: „Wielka Brytania jest państwem terrorystycznym”.
Dotychczas ani władze Wielkiej Brytanii, ani Rosji nie opublikowały żadnego oświadczenia w sprawie szczegółów spotkania.
Stosunki Londynu z Moskwą zaogniają się
To już kolejne spięcie pomiędzy władzami Wielkiej Brytanii i Rosji. W ostatnich dniach, Kremla oskarżył Brytyjczyków również o wysadzenie gazociągów Nord Stream 1 i 2. Brytyjski resort obrony nie zostawił na tych twierdzeniach suchej nitki.
„Aby odwrócić uwagę od katastrofalnego sposobu postępowania z nielegalną inwazją na Ukrainę, rosyjskie Ministerstwo Obrony ucieka się do rozpowszechniania fałszywych oskarżeń na ogromną skalę. Ta zmyślona historyjka mówi więcej o kłótniach toczących się w rządzie rosyjskim niż na Zachodzie” – napisano w oświadczeniu brytyjskiego resortu