DC Films to okrutny bałagan. Czy Superman i Black Adam ocalą filmowe uniwersum?
Podobno David Zaslav ma plan. Tak przynajmniej twierdzi, ale patrząc na chaos, jaki zapanował w studiu DC Films, ciężko uwierzyć w słowa CEO Warner Bros. Discovery. Po fuzji dwóch medialnych gigantów część fanów komiksów DC miała nadzieję na nowe otwarcie dla filmowego uniwersum, które mogłoby konkurować z marvelowskim MCU. Zaslav w wywiadach zapewniał, że mimo szukania oszczędności w firmie, projekt DC Extended Universe (DCEU) będzie jego oczkiem w głowie i osobiście zadba o jego spektakularny rozwój. Jak mu idzie?
„Black Adam” bez mocy
Najnowsze widowisko ze stajni DC Films, miało być pokazem możliwości produkcyjnych studia, ale nawet niemal 200 milionów dolarów budżetu nie było w stanie przykryć wyjątkowo kiepskiego scenariusza.
Wylewająca się z ekranu naiwność, patos i domorosła antyimperialna filozofia są najpierw bolesne, a w miarę upływu czasu robią się już tylko śmieszne. Rechotu nie zdołają zagłuszyć niekończące się eksplozje i wystrzały, które dawno nie były tak nudne. Cała ta wielomilionowa naparzanka jak krew w piach.
Są też aktorzy, ale że niełatwo pomieścić się w kadrze z przerośniętym Johnsonem, to ich role są brutalnie zmarginalizowane. Najbardziej szkoda, zdecydowanie najlepszego w całej obsadzie, Pierce’a Brosnana. Potencjał jego postaci – Dra Fate’a – zostaje kompletnie niewykorzystany, a jego jedynym zadaniem jest zakomunikowanie widzom: zobaczcie mamy swojego Dra Strange’a!