Nie mamy środków z KPO, bo rząd nie wysłał wniosku? Minister Puda odpowiada Lewicy
– To jest wniosek, który pan powinien napisać, a skoro pan nie potrafi, Lewica za pana taki wniosek napisała – mówił podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej poseł Lewicy Tomasz Trela. Trzymając w ręku dużą planszę z powiększonym dokumentem grzmiał sprzed budynku Kancelarii Premiera: – To jest bardzo prosty wniosek o płatność 12 miliardów euro. To jest 12 miliardów, które do dzisiaj powinny do Polski przypłynąć.
Politycy Lewicy zapewniali wówczas, że kwestia wypłaty pieniędzy z KPO przez Brukselę sprowadza się do wysłania prostego wniosku. Zdaniem Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej sprawa nie jest jednak taka prosta.
Ustalenia operacyjne i kamienie milowe
Wysłanie pierwszego wniosku o płatność może bowiem nastąpić po podpisaniu przez Polskę i Komisję Europejską tzw. ustaleń operacyjnych.
To zbiór technikaliów, określających, jakie dokumenty polski rząd musi przedłożyć Komisji Europejskiej, żeby potwierdzić realizację kamieni milowych. W sumie tzw. ustalenia operacyjne to 350-stronicowy dokument.
28 października tego roku Polska wysłała do Komisji potwierdzenie akceptacji wersji ustaleń operacyjnych. Dopiero wtedy uruchomiona zostanie procedura ich zatwierdzania, a następnie podpisywania.
– W obiegowej opinii jest takie przekonanie, że złożenie wniosku to czysta formalność polegająca na wypełnieniu rubryk z kwotami. W KPO złożenie wniosku o płatność oznacza uzgodnienie, że każdy kamień milowy został zrealizowany zgodnie z załącznikiem do decyzji wykonawczej Rady. Natomiast weryfikacja i podpisanie ponad 350 stron ustaleń operacyjnych to warunek konieczny do rozpoczęcia procedury składania pierwszego wniosku o płatność. – mówi minister Grzegorz Puda.
Długotrwały proces
A w Brukseli czas płynie bardzo wolno. Ministerstwo jako przykład podaje, że 30 czerwca wysłało jeden z dokumentów dotyczących ustaleń operacyjnych, ale odpowiedź z Komisji Europejskiej nadeszła dopiero w październiku, bo wcześniej Komisja miała wakacje.
– Komisja powoli odsyła odpowiedzi dotyczące poszczególnych dokumentów. To są odpowiedzi, że albo nie ma uwag, albo prosi o dodatkowe wyjaśnienia. Przekazujemy pytania do resortów i czekamy na przygotowanie odpowiedzi, które następnie przesyłamy do KE. Czekamy, aż Komisja przeanalizuje sprawę i wyda opinię, że uznaje dany kamień za dobrze przygotowany lub też trzeba dalej wyjaśniać wątpliwości, lub np. poprawić zapisy ustawy. Jesteśmy na etapie ustalania z KE statusu kolejnych kamieni. – tłumaczy Puda.
Cały proces poprzedzający złożenie wniosku o płatność jest więc bardzo długotrwały. Poprzedzony trwającymi od lipca wieloetapowymi prekonsultacjami każdego kamienia milowego, jak i uzgadnianiem równolegle tzw. ustaleń operacyjnych z Komisją.
Prekonsultacje dotyczą 37 kamieni milowych. Przy każdym z nich analizowane są akty prawne, które weszły już w życie, ale też i te, które były tylko projektami i nie przeszły ścieżki legislacyjnej. Nanoszenie poprawek, a potem ich akceptowanie przez KE, trwa czasami kilka tygodni.
Jeden z najważniejszych kamieni milowych dotyczy reformy sądownictwa. Polski rząd wysłał w tej sprawie dokumenty wymagane przez Komisję Europejską, ale nie dostał jeszcze ostatecznego potwierdzenia ich akceptacji.
– W tej chwili jesteśmy na etapie prekonsultacji z Komisją ostatnich kamieni milowych i gromadzenia dokumentacji w przypadku tych kamieni, które są już wstępnie zaakceptowane. – mówi Puda.
Na wysłanie wniosku o wypłatę środków z KPO przyjdzie nam więc jeszcze poczekać. Dokładnie ile? To zależy od tempa prac Komisji Europejskiej, którą wiążą długie i skomplikowane procedury.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.