Romantyczni i nienasyceni. Dyskretny urok kanibalizmu w filmie „Do ostatniej kości”

Dodano:
Kadr z filmu „Bones and all”, reż. Luca Guadagnino Źródło: Materiały prasowe / MGM
Luca Guadagnino w niezwykle czuły sposób podchodzi do tematu poszukiwania tożsamości, a jego filmy pozwalają widzom zajrzeć w głąb bardzo intymnych aspektów człowieczeństwa. Nawet jeśli zaprezentowani na ekranie bohaterowie budzą niechęć, a w skrajnych przypadkach obrzydzenie, to są przede wszystkim ludźmi. Nie inaczej jest w jego najnowszym filmie „Do ostatniej kości”, choć tym razem reżyser rzuca widzom wyzwanie, czyniąc z bohaterów kanibali.

Zachwyty po premierowym pokazie filmu „Bones and all” (w polskiej wersji językowej „Do ostatniej kości) na Festiwalu Filmowym w Wenecji sprawiły, że najnowsze dzieło Guadagnino z miejsca stało się jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów sezonu zimowego.

Włoski reżyser po dużym sukcesie „Tamtych dni. tamtych nocy” zaproponował widzom kolejny film o poszukiwaniu tożsamości i zakazanych uczuciach. Choć pełne przemocy i krwi sceny kanibalistycznych posiłków, mogą u wielu widzów wywołać niepokój i wręcz odrazę, to „Do ostatniej kości” jest przede wszystkim historią o poszukiwaniu własnej drogi, dorastaniu i konsekwencjach wykluczenia społecznego.

Wygnanie

Maren (wyjątkowo przekonująca Taylor Russell) jest z pozoru zwykłą amerykańską nastolatką wychowywaną przez ojca. Jest nieco wycofana, ale bardzo spostrzegawcza i inteligenta. Całymi dniami zaczytuje się w prozie Tolkiena i próbuje radzić sobie z trudami dojrzewania. Pod pozorami skrywa jednak skłonności, które trudno nazwać standardowymi dla jej wieku.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...