Romantyczni i nienasyceni. Dyskretny urok kanibalizmu w filmie „Do ostatniej kości”
Zachwyty po premierowym pokazie filmu „Bones and all” (w polskiej wersji językowej „Do ostatniej kości) na Festiwalu Filmowym w Wenecji sprawiły, że najnowsze dzieło Guadagnino z miejsca stało się jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów sezonu zimowego.
Włoski reżyser po dużym sukcesie „Tamtych dni. tamtych nocy” zaproponował widzom kolejny film o poszukiwaniu tożsamości i zakazanych uczuciach. Choć pełne przemocy i krwi sceny kanibalistycznych posiłków, mogą u wielu widzów wywołać niepokój i wręcz odrazę, to „Do ostatniej kości” jest przede wszystkim historią o poszukiwaniu własnej drogi, dorastaniu i konsekwencjach wykluczenia społecznego.
Wygnanie
Maren (wyjątkowo przekonująca Taylor Russell) jest z pozoru zwykłą amerykańską nastolatką wychowywaną przez ojca. Jest nieco wycofana, ale bardzo spostrzegawcza i inteligenta. Całymi dniami zaczytuje się w prozie Tolkiena i próbuje radzić sobie z trudami dojrzewania. Pod pozorami skrywa jednak skłonności, które trudno nazwać standardowymi dla jej wieku.