Zgrzyt w relacjach polsko-niemieckich. Ambasador: Decyzja trudna do zrozumienia
Ambasador Niemiec w Polsce w rozmowie z „Rzeczpospolitą” podkreślał, że jego kraj zaproponował przekazanie baterii Patriot w dobrej wierze, żeby pokazać swoje zaangażowanie i wagę sojuszu z Polską. – Zrobiliśmy tak dlatego, że polskie bezpieczeństwo jest zagrożone, a my chcemy pomóc. Baterii Patriot jest jednak niewiele. Są przez to niezwykle cenne – tłumaczył Thomas Bagger.
Dlaczego Niemcy chciały przekazać Polsce Patrioty?
Dyplomata zaznaczał, że „po wybuchu w Przewodowie rząd w Berlinie uznał, że to jest dobry moment na przedstawienie oferty naszej solidarności i wsparcia dla Polski, bo choć był to prawdopodobnie wypadek, to taki, który spowodował ofiary po polskiej stronie”. – Uznaliśmy więc, że wzmocnienie polskiej ochrony jest potrzebne. Polski rząd doskonale zaś wie, jak cenne są Patrioty: sam zabiega o ich możliwe szybkie dostarczenie przez Amerykanów – komentował.
Według ambasadora decyzja Polski o przekazaniu systemu Ukrainie jest trudna do zrozumienia. – Polski rząd doskonale zna różnicę między terytorium należącym do NATO i takim, które do sojuszu nie należy. A te Patrioty wchodzą w skład potencjału obronnego NATO. Wykorzystanie ich poza tym obszarem zwyczajnie nie jest teraz realistyczne – wyjaśnił Thomas Bagger.
Błaszczak chce wysłać niemieckie Patrioty do Ukrainy
23 listopada późnym wieczorem minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wyszedł z zaskakującą propozycją. Szef MON postulował na Twitterze, by oferowane przez Niemcy zestawy obrony przeciwlotniczej Patriot wysłać do Ukrainy.
„Po kolejnych atakach rakietowych Rosji, zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy” – napisał Mariusz Błaszczak.
Z entuzjazmem pomysł przyjęli m.in. ambasador Ukrainy w Polsce czy mer Lwowa Andrzej Sadowy. Jak donosiła Wirtualna Polska, propozycja szefa MON miała być zaskoczeniem dla zwierzchnika sił zbrojnych, prezydenta Andrzeja Dudy. Mariusz Błaszczak miał za to realizować pomysł Jarosława Kaczyńskiego.